NIEBEZPIECZNE RURY
Mam ja kuzynkę. Zakręconą jak słoik dżemu. Zapewne często będę opisywać tu jej przygody, jednak ta ma wszystkie inne pod sobą. Otóż Kasia jakiś czas temu postanowiła zrobić prawo jazdy. Skończyła jeden kurs, zaliczyła wszystkie "praktyki", więc wydawałoby się, że pewne pojęcie o sytuacji drogowej ma. Pracowała natenczas w pewnej firmie poligraficznej, jako osoba zajmująca się wszelkimi formalnościami bankowo-urzędowymi, a dopóki prawko nie leżało bezpiecznie w jej torbie, zawsze ktoś musiał ją wozić po tych wszystkich instytucjach. Pewnego dnia padło na Zenka. Pojechali.
Jadą, jadą, wjechali w jakieś osiedle, a na osiedlu, jak to na osiedlu sporo "śpiących policjantów" leży. Jadą tak, jadą, podrzuciło ich na "śpiącym" po raz kolejny i w tym momencie Kasia wypala:
- Zenek, a czemu te rury są tak płytko zakopane?