Po godzinach w wielkim biurowcu cisza. Tylko samotny sprzątacz szczotką na kiju glancuje posadzkę korytarza. Wtem otwierają się jakieś drzwi i wychodzi dyrektor. Rozgląda się i na widok sprzątacza na twarzy wykwita mu sardoniczny uśmieszek.
- Hej, sprzątacz! Pozwól no tu na chwilę.
- O co chodzi?
- Tu musisz poprawić - dyrektor wskazuje podłogę przed sobą - Zostawiłeś plamę!
- Plamę?! Niemożliwe! Jaką plamę?
- Taką obrzydliwą, wielką, czarną plamę!
- Aaa plamę! - uśmiech zrozumienia rozjaśnia twarz sprzątacza - Taką gruszkowatą, z małym różowym plackiem na końcu?
- O właśnie, taką wielką, czarną, gruszkowatą plamę z malusieńkim różowym plackiem! - dyrektor niemal wpada w ekstazę - Szoruj to kmiotku!
- Niczego nie będę szorował grubasie. Podłoga lśni, a to jest twoje odbicie, palancie...
Po godzinach w wielkim...
Dodane przez matejko44
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- Strona 1
- ››