#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

POBOROWA KOMISJA LEKARSKA...

POBOROWA KOMISJA LEKARSKA

Tak, tak, tak...
Było to już ze trzy miesiące temu, ale doświadczenie na tyle niecodzienne, że chowa się gdzieś głęboko w głowie i za cholerę nie chce z niej wyjść na światło dzienne...

Siedzimy w tej całej poczekalni i czekamy na nasze nazwiska, które lada moment mają się rozejść po pomieszczeniu. W końcu pada moje. Idę. Na sam początek pani Fartuchowa waży, mierzy obwody i długości, wzrok sprawdza. Potem kazała zostać w samej bieliźnie. Zimno w pomieszczeniu, blady jakiś się zrobiłem. A że posturę mam dość mizerną, to wyglądałem trochę jak szkielet Antek z podstawówki.
Czekam, aż Szanowna [K]omisja każe wejść.
Kazali wejść.
Dobra. Spokojnie. Bez nerwów. Pokaż, że jesteś silny wewnętrznie!
Wchodzę.

[K] - Ale co pan taki wystraszony?
[Ja] - Nie, nie... Ja tak po prostu wyglądam.

Jeden taki gruby lekarz wybuchł śmiechem. a był to śmiech tak głęboki, że z każdym kolejnym ’ha’ czułem zmianę ciśnienia w uchu. Z pewnością cała poczekalnia słyszała. I dopiero wtedy naprawdę pobladłem.

[Monolog wewnętrzny] Boże! Jaki wstyd! No jaki wstyd! Wejdę do poczekalni, to się będą patrzeć na 100%! Na pewno pomyśleli, że kazali mi się rozebrać, zobaczyli przyrodzenie i stąd ten śmiec

Kapral wchodzi wieczorem...

Kapral wchodzi wieczorem do sypialni rekrutów i pyta:
- Który z was był w cywilu elektrykiem?
- Ja! - zgłasza się jeden z żołnierzy.
- W porządku. Jesteś odpowiedzialny za to, żeby co wieczór o dziesiątej światło w sali było zgaszone.

DO DYKTANDA TRZEBA DWOJGA......

DO DYKTANDA TRZEBA DWOJGA...

Bratanica moja, lat 7 z kawałeczkiem, skończyła właśnie pierwszy rok szkoły muzycznej, śpiewa jak najęta. I dziś uraczyła mnie tekstem zaśpiewanym na melodię z "Budki Suflera":
"Do dyktanda trzeba dwojga -
Jeden pisze, drugi sciąga"

Wraca kontyngent żołnierzy...

Wraca kontyngent żołnierzy z Iraku. Dostali rozkaz, aby się zebrać, ponieważ będzie rozdzielona emerytura. Kryterium podziału był wzrost. Jedni się sprzeciwiali inni stawali na palcach. W końcu doszło do płk. Wiesia Wyrwijajo.
- Mnie proszę zmierzyć odległość między czubkiem penisa, a jajami.
- Ale to bardzo mało.
- Nie proestować
- No dobrze
Mierzą mu penisa i w końcu się pytają:
-A gdzie jaja????
- W Iraku

LEKTURA...

LEKTURA

Na ladzie wśród innych wydawnictw leży drugi tom Słownika języka polskiego. Wchodzi klientka. podchodzi do lady, bierze słownik w dłoń, po czym zwraca się do mnie z pytaniem:
- Proszę pani, a ciekawa ta książka?

TAJNIKI JĘZYKA POLSKIEGO...

TAJNIKI JĘZYKA POLSKIEGO

Kilka dni temu w naszej firmie odbyło się szkolenie dla kadr menadżerskich i kierowniczych. Prowadzącym był Niemiec, posługujący się łamaną polszczyzną i głęboko zainteresowany tajemnicami naszego rodzimego języka.
Dając przykład pewnego rodzaju zachowań przytoczył historię kłótni między nim, a jego żoną. Nie mogąc odnaleźć odpowiednika w języku polskim używanego w Niemczech zwrotu, zapytał uczestników szkolenia jak w Polsce określa się to, że po kłótni małżonkowie nie odzywają się do siebie. Z sali padły sformułowania: "ciche dni", "ściana milczenia", itp. Furorę jednak zrobił mój szef, który beztrosko stwierdził: "A u nas w Poznaniu, to się mówiło, że "Niemcy w domu""...

Moja żona, będąc niezadowoloną...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Mój dwuletni kuzyn bawił...

Mój dwuletni kuzyn bawił się w domu, pilnowany rzekomo przez swojego ojca. W pewnym momencie słychać huk, a maluch przybiega do taty z wielką śliwą na czole. Na to jego ojciec:
- Synku, jak Ty to zrobiłeś?
A niewiele myślący maluch podbiega do szafki, w którą uderzył i mówi:
-Tak (demonstrując tacie, jak to się stało).
Biedne maleństwo, które padło ofiarą nierozważnego dociekliwego taty Wink

- Jak brzmi definicja...

- Jak brzmi definicja wojskowa kałuży?
- Jest to niewielki zbiornik wodny o małym znaczeniu strategicznym...

Mąż wraca do domu, a...

Mąż wraca do domu, a szcześliwa żona rzuca mu się w ramiona:
- Kochanie chyba jestem w ciąży, tak wynika z testu!!! Ale poszli do lekarza, żeby się upewnić. Następnego dnia mąż pojechał po wyniki, gdy wrócił do domu, rzucił się szcześliwy w ramiona żony:
- Kochanie, jednak nie jesteś!!