SKARBOWO-KOŚCIELNIE
Każdy ma swoje brzemię, moim jest mamiszon co to w Urzędzie Skarbowym pracuje do czego wstyd mi się czasem przyznać.
Otóż czasem na urzędnika spada kara boska, dzień sądu ostatecznego i niefart jakim jest dyżur przy telefonie informacyjnym dla podatników.
Zaszczyt takowy spotkał i mojego mamiszona z czego czytelnik już na pewno wywnioskował jak bardzo pocieszony tym faktem rzeczony Urzędnik Skarbowy [US] był. Może i bym nie zrozumiała tej niechęci do tegoż telefonu, gdyby mamiszon nie opowiedział mi swojej wczorajszej rozmowy przez telefon z (wnosząc z akcentu) Mieszkańcem Głębokiej Wsi [MGW].
[US] - Dzień Dobry ** Urząd Skarbowy w Bydgoszczy, czym mogę służyć.
[MGW] - Dobry, pochwalony ja to chciałem na księdza donieść...
[US] - W tej sprawie proszę się kontaktować z Działem Egzekucji, tu jest infolinia podatkowa, podać panu telefon do Działu Egzekucji?
[MGW] - NIE! ZARA! Ja tu chciałem tylko powiedzieć, że proboszcz przy kościele dewocjonaliami handluje i mi biznesa psuje bo kram zamknąć będę musiał. No konkurencje mi robi. I ja bym chciał was nasłać coby zobaczyć czy on tą... kasę fiuskalną ma...
[US] - (Nabierając podejrzeń) A skąd pan dzwoni?
[MGW] - Spod Piły.
[US] - To czemu pan to zgłasza w Bydgoszczy?!
[MGW] - Bo jak przyjdą urzędnicy od nos to się proboszcz domyśli żem ja go zgłosił i mi wnuka, co to go mam w drodze, nie ochrzci.