- Wiesz, Zenek, kupiłem sobie psa wilczura. Taki do mnie przywiązany, że za nikim nie pójdzie, tylko za mną, od nikogo jedzenia nie weźmie, tylko ode mnie, nikogo nie ugryzie, tylko mnie...
Polazłem se ja do bacówki po oscypka i kawałek bunca.
A że ja człek krakowski, to i z goralica się poznała.
- Macie oscypki?
- No ni momy... Jutro bedo.
- A te co tam leżą, nie na sprzedaż? - pytam, widząc że jednak coś tam przypominającego oscypek leży.
- A niii, to to ni oscypki. To dla warszawiaków.
Warszawiak wszystko zeżre nawet nie patrząc co, byle się oscypek nazywało ;>