emu
psy
syn

NAUKA NIE IDZIE W LAS...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

DOBRA ZNAJOMA...

DOBRA ZNAJOMA

Będąc u rodziców na wywczasie udałam się do sklepu celem dokonania zakupów. Sklep jak to sklep, nic szczególnego. Chyba wszędzie pod sklepami czają się na kupujących spryciarze i proszą o parę groszy. I mi dane było spotkać takiegoż. Z tym że do mnie zawsze pełna kulturka, dzieńdoberek, jak zdrówko, szanowanko. Nigdy ode mnie nie żulił, a znam gościa od podstawówki (jakieś 20 lat - sam jest w wieku daleko posuniętym nieokreślonym). No i mówię panu ładnie "dzień dobry, dawno się nie widzieliśmy..., a on popatrzył na mnie, patrzył, patrzył... a jak już złapał ostrość to w krzyk:
- Ilonko, słoneczko, kochane, jak cię dawno nie widziałem, jak się zmieniłaś, moje ty sto tysięcy... - itd...
Potem stojąc w kolejce słyszę jak rozmawia z nim drugi:
- Ty, a czemu ty tak do niej "sto tysięcy"?
- Bo to moja przyjaciółka jest.
- No to czemu nie milion?
- A bo to jeszcze nie narzeczona.

Z MIŁOŚCI DO......

Z MIŁOŚCI DO...

Miejsce: Kino w Wielkiej Brytwanii, w którym kasjerzy siedzą za grubaśną szybą, a do komunikacji używane są głośniki i mikrofony które widziały lepsze czasy. Są po prostu za ciche (tak mi się przynajmniej wydawało).
Kasjerzy w owym kinie, do którego notorycznie uczęszczam, są tak zblazowani, że wszelkie zwroty grzecznościowe są przez nich niestosowane, a wręcz brzmią jak obraza gdy użyte. Więc i ja przestałem się silić na grzeczność i kupując bilet na film rzucam po prostu tytułem. I tym razem tak zrobiłem. Podszedłem do okienka zerknąłem na planszę co grają i głośno i wyraźnie, coby mnie chłop usłyszał, rzuciłem tytułem filmu:
- I love you, man!*
Kasjer wydrukował i oderwał bilet, wysuwając go przez szczelinę okienka nachylił się do mikrofonu, patrząc mi prosto w oczy z pełną powagą, wycedził nadzwyczaj głośno, aksamitnym, "radiowym" głosem:
- I love you, too.

*tłumaczenie (zbyteczne myślę, ale...)
- I love you, man. = Kocham cię, stary!
- I love you, too. = Ja ciebie też kocham.

- Delfiny są jednak najmądrzej...

- Delfiny są jednak najmądrzejszymi ssakami.
- Po czemu wnosisz, Edmund?
- A znasz jakiegoś delfina, co wziął kredyt hipoteczny?

DIETA OJCA...

DIETA OJCA

Ojciec mój kochany miewa troszkę problemy z nadwagą, więc jest na diecie. Jakoś tak siadło się nam wszystkim przy stole i rozmowa:
[M]atka - A idź się zważyć...
[O]jciec – Nieee...
[M] - No idź się zważ!
[O] - A co ja, zsiadłe mleko jestem?

DOTACJE...

DOTACJE

Kolega zachwycony swoją nową miłością z rumieńcami na twarzy opowiada o niej.
W towarzystwie konfuzja, jak to wśród facetów... Pada wymuszone pytanie:
- No a czym ona się zajmuje?
- Jest psychoterapeutą w ośrodku pomocy społecznej, ludzie się u niej wypłakują. W ramach projektu i to wszystko za unijne pieniądze! Wyobraźcie sobie!?
- A w łóżku jak?
- Nie uwierzycie, ale powiedziała mi, że jestem pierwszym facetem, któremu w życiu zrobiła laskę...
Kumpel:
- Też za unijne pieniądze?

- I co ty byś beze mnie...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

- Co tam, Julian u ciebie...

- Co tam, Julian u ciebie nowego?
- Byłem w Paryżu.
- Super! Widziałeś Wieżę Eiffla?
- Nie. Z dwóch powodów...
- Jakich?
- Oba miały po 0,7...

Dowcipy najlepsze na imprezę...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Jestem bardzo zasmucony...

Jestem bardzo zasmucony przypisywaniem polskim producentom mięsa niecnych pobudek. Czy to ich wina, że komputery angielskich kontrahentów nie obsługują polskich znaków diaktrycznych?

Przecież nasi wyraźnie zaznaczyli, że na sprzedaż jest "WoŁowina z koninĄ" a nie "Wolowina z Konina".