To był trudny dzień dla Radka Sikorskiego. Wczoraj Twitter zagrzmiał na wieść, że minister spraw zagranicznych zgłodniał i wysłał swoich podwładnych po pizzę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że polecenie wydał... oficerom BOR-u. Na szczęście na terenie posiadłości Sikorskiego znajdował się dzielny fotograf ''Faktu'', który zajął pozycję na jednym z drzew nieopodal willi i uchwycił całe zdarzenie. Zastanawiamy się tylko, jak zwykłemu paparazzo udało się wejść na teren pilnie strzeżonej posiadłości jednego z najważniejszych polityków w kraju