Jest 1999 rok, wiosna. Wsiadam do samochodu ojca i włączam kupioną chwilę wcześniej kasetę magnetofonową. Po jakimś czasie wybrzmiały ostatnie wersy jednej z piosenek "...i w pachnącą niedzielę, pójdę za południcą. Odejdę, z południcą".
Tajemnica śmierci, która idzie za mną krok w krok przez ostatnie 16 lat
- Strona 1
- ››