Mąż - kierowca miejskiego autobusu. W poniedziałek miał dwie zmiany, we wtorek też. W środę - pomalował kuchnię i pokój. W czwartek odreagował i zachlał. W piątek przypomniał sobie o żonie i cztery razy dopełnił obowiązku małżeńskiego. Po wszystkim żona mu mówi:
- Ty jesteś jak te twoje autobusy!
- Ale o co ci chodzi?
- Żadnej różnicy: najpierw czekasz w nieskończoność, a potem są cztery naraz!