#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn
Nie znaleziono strony której szukasz, ale może znajdziesz coś ciekawego poniżej ;)

Inne

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

PUK PUK PUK...

PUK PUK PUK

Rodzinny przejazd taksówką. Ja z przodu, ona z dzieciakiem z tyłu, przeglądają książeczkę.
- O, zobacz - to jest piesek... Jak robi piesek? Hau hau...
- A to jest świnka... Jak robi świnka? Chrum chrum...
- To jest krówka... Jak robi krówka? Muuu, muuu...
I tak dalej...
W pewnym momencie słyszę:
- A to jest królik...
Chwila konsternacji, ale brnie dalej...
- Jak robi królik?
Kierowca z kamienną twarzą, jakby od niechcenia palcem w deskę:
- Puk, puk, puk, puk, puk, puk, puk...

KOSZTOWNE PIWO...

KOSZTOWNE PIWO

Siedzieliśmy z małżowinem w jakiejś kawiarnio-piwiarni w Dziwnówku. Przy stoliku obok siedziało dwóch gości w wieku średnim, każdy z nich dzielnie dzierżył w dłoni kufelek złocistego napoju i tak sobie rozprawiali dość luźno o "d*pie Maryny". Nagle do jednego z nich podeszła kobieta i zażądała 20 pln. Facet niechętnie sięgnął do kieszeni, po czym, z wyraźnym smutkiem w oczach, wręczył jej banknot. Kobieta oddaliła się świńskim truchtem w kierunku knajpy znajdującej się za rogiem. Facet odetchnął z ulgą i wrócił do rozmowy z kolegą. Kiedy jego kufelek był już opróżniony do połowy, nagle, tuż obok niego wyrosło jak spod ziemi nastoletnie dziewczę i zażądało kolejnych 20 pln. Facet pomamrotał coś pod nosem, pogrzebał w kieszeni i wręczył banknot córce, która oddaliła się niezwłocznie. O mało nie spadłam z krzesła, kiedy po kilkunastu minutach przy owym smutnym panu pojawiło się dziecię płci żeńskiej i bełkocząc coś w sobie tylko znanym dialekcie (dziecię ze względu na młody wiek jeszcze nie zdążyło przyswoić sobie języka ludzkiego), bez pardonu wsadziło facetowi rękę do kieszeni. Gość całkowicie zrezygnowany wyciągnął kilka monet i wręczył dziecku, które natychmiast odbiegło kaczym kłusem za róg. Gość dopił piwo i rzekł do kolegi:
- Widzisz Józek, ile mnie kurna to jedno piwo kosztuje, jak mnie dziecia znajdo...

BLIŹNIACZKI...

BLIŹNIACZKI

Wprowadzenie:
Mam Ci ja dwie młodsze Siostry, bliźniaczki. Poważne studentki 3 roku na uniwersytecie, stypendystki. Przyszła Pani Prawnik i przyszła Pani Ekonomistko - Matematyczka... Nie mam za to włosów na głowie, pierwszy raz zresztą. Akcja właściwa:
Dziś rano jedna z nich słodziutkim głosikiem do mnie rzecze:
- Paweełku...
- Tak?
- A kiedy schodzisz z pokładu?
- Pokładu?
- Noo, Idy.
O, sprytna bestyjka! Oczytana, bystra i z dowcipem. Wiadomo przynajmniej, że moja rodzona. Ale facet przecież musi mieć ostatnie słowo:
- Hmmm, trudno opuścić coś, co jest już tak nisko. Tyle metrów pod ziemią...
- Pod ziemią? Jak to?
- No, tak to... - moje niezrozumienie bezpośrednio przełożyło się na polot wypowiedzi.
- Co ty bredzisz, brat? Pod jaką ziemią?
(I tu mi zaczęło coś kiełkować)
- Paula, a Ty wiesz co to był ten Łysek?
- Ne pewnie, koń.
- A ta Ida?
- No pewnie! Statek!
Rotflując wytłumaczyłem Siostrze, że pokłady są też w kopalni i generalnie pan Morcinek to raczej w tematyce górniczej robił. Zastanawiając się czy wrzucić to JM, pomyślałem, że opowiem całą anegdotkę drugiej Siostrze, po jej reakcji zaś zdecyduję. Ale coś mnie tknęło:
- Aga, a Ty wiesz kto to był ten Łysek z pokładu Idy?
- No pewnie. Koń.
- A ta Ida?
- Statek...
Tego, w końcu bliźniaczki, czyż nie?

TO NIE DLA CIEBIE LEPIEJ NIE PATRZ

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.