INFORMATYCZNA CZARODZIEJKA
Nie zanudzając państwa szczegółami pobocznymi, dość tego, iż potrzebowałem sprawdzić coś na karcie sieciowej swojej, bo na moim kompie coś było nie tak. Sąsiadka moja, o włosach koloru wiadomego, zaoferowała swą pomoc. Trzeba nadmienić, iż była wówczas już na 3 roku informatyki studiów dziennych.
Kierując się w stronę jej pokoju napomknąłem coś o tym, że nie wziąłem ze sobą śrubokręta (celem odkręcenia obudowy i odkręcenia jej karty, jeżeli nie ma wolnych slotów). Zdziwiła się ona i spytała:
- Po co?
Mruknąłem, że nieważne i pomyślałem, że pewnie ma obudowę niewymagającą śrubokręta i wolne sloty w ilości wystarczającej.
Kiedy dotarliśmy do jej pokoju, wręczyłem jej kartę, a ona zanurkowała pod biurko. Ku mojemu zdumieniu obudowa jej komputera została nietknięta a koleżanka moja wyjęła kabelek od netu ze swojej karty sieciowej zainstalowanej w jej kompie i wetknęła go do mojej karty, którą położyła luźno na obudowie (efekt: moja karta została podłączona do netu,lecz pozostała bez źródła zasilania i jakiegokolwiek połączenia z komputerem). Następnie usiadła wygodnie na krzesełku i złapawszy za myszkę zaczęła grzebać w ustawieniach sieciowych.
Po około półminutowym szoku wywołanym tym, co zobaczyłem, podniosłem swoją szczękę z podłogi i zagaiłem:
- Wiesz co Aniu? Chyba sobie poradzę. Ty taka zajęta jesteś. Nie będę Ci przeszkadzał.
Do alkoholu też miała łeb. Nikt nie mógł jej przepić.