UMOWA
Młodą lekarką będąc, pewna stażystka została pierwszy raz w życiu wezwana na wyjazd. Okazało się, że wyjazd był do tzw. skoczka, samobójcy znaczy się. Z trzęsącymi się rękami, przerażeniem w oczach dziewczyna wsiadła do karetki i jadą na sygnale. Dojechali na miejsce, widać tłum ludzi z głowami zadartymi do góry, straż pożarną, policję…ewidentnie negocjacje trwają i gościu jeszcze nie skoczył. Stażystka, spanikowana wyskoczyła z karetki (chyba nawet się nie rozejrzała…;), podleciała do pierwszego z brzegu strażaka, złapała go za chabety i trzęsącym się głosem pyta:
- Gdzie pacjent?
Strażak zbaraniał, spojrzał na nią i chyba zrozumiał, w jakim jest stanie, więc wziął ją za ramię, odwrócił i palcem pokazując oznajmił:
- Tam jak na razie.
Dziewczyna, nie była przygotowana na takie komplikacje. Ręce jej opadły i zapytała bezradnie
- To co ja mam teraz zrobić?
Strażak, już ubawiony, uśmiechnął się i spokojnie oświadczył:
- Wie pani, co? Umówmy się tak: jak on skoczy, to jest pani, jak nie skoczy, to jest mój, zgoda?