POZWOLENIE
Mam kuzynkę. Dziewczyna ma w tej chwili 24 lata i jest poważną mężatką, ale kiedyś była nieznośnym bachorem. Strasznie nie lubiła, jak mama przychodziła po nią do przedszkola. Nie wiem, czy dwadzieścia lat temu pojęcie obciachu było takie samo jak dziś (nie pamiętam), ale pewnie dla niej był to swego rodzaju przedszkolakowy obciach właśnie.
Kiedy dowiedziała się, że niektóre dzieci mogą same wracać do domu, pod warunkiem, że rodzice dostarczą do dyrekcji specjalne pismo, sama postanowiła zająć się sprawą.
Dnia następnego ciotkę wezwano w trybie pilnym do przedszkola. Kobieta pędzi na rowerze, przekonana, że coś się stało, wpada do sali, a przedszkolanka daje jej do ręki jakąś kartkę. A na kartce:
"Pozwalam uprzejmie puszczać się sama."