FACHOWA PORADA
Lat temu kilka wezwała mnie znajoma do pc-ta w fazie śmierci klinicznej. Jak to zwykle bywa - los jest przewrotny. Pisała akurat licencjat gdy w starawym już komputerze dysk odmówił posłuszeństwa.
Maszyna nie startowała. Słychać było tylko głośne stuki głowicy.
Siedzę ze smutną miną... Coś tam staram się zrobić. Ogólnie w domu nerwowa atmosfera. Dziewczę o backupach nie słyszało. A na dysku była jedyna kopia pracy. Ojciec (emerytowany górnik - i co ważne - były mechanik maszyn wyciągowych) co parę chwil wpadał do pokoju, przysłuchiwał się stukom (a może po prostu sprawdzał czy aby na pewno zajmujemy się komputerem...) i wychodził. Matka gdzieś cicho w kuchni popłakiwała. Trochę to już trwało. Wyników brak. Nastroje grobowe. W końcu ojciec nie wytrzymał napięcia. Wszedł do pokoju... Postał dłużej niż zwykle, posłuchał dysku kręcąc głową by lepiej dźwięki łapać. Zamyślił się. Zrezygnowany poszedł do drzwi, ale w końcu przełamał się, zawrócił i rzucił do córki:
- Dziołcho, jo wjym że wy młodzi wiycie nojlepi, ale godom ci - jo bych w tej biksie wymiynił olyj!