Mój kolega - muzyk, opowiadał mi kiedyś historię o tym jak strasznego yafuda zaliczył pewien perkusista, który szukał pracy. Otóż znalazł ten perkusista ogłoszenie, w którym stało mniej więcej tyle, że "zespół weselny zatrudni bębniarza". Zadzwonił na podany numer. Tam poinformowano go, że owszem, w najbliższą sobotę trzeba zagrać na imprezie i tu podano mu dokładny adres i godzinę gdzie należy się stawić. Przy czym tajemniczy głos w słuchawce oznajmił, że żadnej próby nie będą robić, bo po pierwsze nie ma czasu, a po drugie, to przecież piosenki weselne są proste i ogólnie znane, wiec z pewnością wszyscy muzycy poradzą sobie bez problemu. W rzeczoną sobotę przyjechał tenże perkusista do lokalu, rozstawił bębny na scenie i czeka... Po chwili pojawiło się dwóch kolesi z gitarami i zaczęli kręcić się przy scenie. Po kolejnej chwili przyszedł ojciec pana młodego i mówi do jednego z tych kolesi "To ja może panu zapłacę". Wręczył mu kasę i wyszedł. Koleś jak tylko schował pieniądze do kieszeni, skinął dyskretnie na swojego kompana, obydwaj wzięli gitary... i ulotnili się. I powiedzcie mi teraz kto temu perkusiście uwierzy, że on tych dwóch pozostałych kompletnie nie zna... Biedny, pilnowany przez jakiegoś osiłka z nożem, do białego rana musiał zabawiać gości weselnych grą na perkusji i śpiewem. Za totalne free rzecz jasna. YAFUD