psy
lek
emu
#it
hit
syn
fut

Nauczycielka pyta dzieci,...

Nauczycielka pyta dzieci, kim chcą zostać jak dorosną.
- Masza: Ja bedę lekarzem.
- Kola: Ja kosmonautą.
- Natasza: Ja będę mamusią.
- Waniuszka: A ja pomogę Nataszce zostać mamusią...

Pani przedszkolanka pomaga...

Pani przedszkolanka pomaga dziecku wlozyc male kowbojskie buty, bo dziecko ja poprosilo. Tak wiec oboje szarpia, ciagna, a buty nie chca na noge wejsc. A kiedy sie juz udalo i oboje spoceni siedli, dziecko mowi:
Prosze pani mysmy ubrali buciki na odwrot.
Pani popatrzyla, faktycznie na odwrot. Znow makabra ze sciaganiem, potem szarpanie, meka, az sa ubrane prawidlowo. Dziecko patrzy na buty i mowi:
Ale to nie sa moje buty.
Nauczycielka ugryzla sie w jezyk, nic nie mowi, tylko gehenna po raz trzeci. Buty sciagniete, dziecko:
To nie sa moje buty, tylko mojego brata, a mama mi je kazala nosic.
Pani juz nie wie czy sie smiac, czy plakac i znowu pomaga ubrac buty. Kiedy pomagala mu ubrac kurtke zapobiegawczo pyta:
A gdzie masz rekawiczki
Mam je schowane w butach. - odpowiada dziecko.

Na lekcji polskiego Pani...

Na lekcji polskiego Pani pyta Jasia:
- Jasiu, kim byli: MICKIEWICZ, SIENKIEWICZ, KOCHANOWSKI?
- A zna pani: GRUBEGO, ŁYSEGO I ZENKA?
- Nieee
- To co straszy mnie pani swoją bandą!

Kocham sport. Zajmowałem...

Kocham sport. Zajmowałem się futbolem, koszykówką, tenisem; grałem w
curling i hokeja na lodzie. Ale wszystko się skończyło, gdy syn zepsuł
komputer...

Przed szkoła, dwóch wyrostków:...

Przed szkoła, dwóch wyrostków:
- Masz, pal.
- Nie, ja nie palę.
- No masz.
- Nie no, naprawdę...
- No masz, bo nauczyciel poczuje od ciebie wódkę.

Pani kazała dzieciom...

Pani kazała dzieciom ułożyć jakąś rymowankę o Himalajach. Zgłasza się Jasiu:
-W wielkich górach Himalajach słoń powiesił się na jajach.
-Ależ Jasiu! Ty nie możesz tak brzydko powiedzieć!
-No to w wielkich górach Himalajach słoń powiesił się na trąbie...
-Bardzo dobrze Jasiu!
-I jajami w drzewo rąbie!

Kradną ze szkolnej kuchni...

Kradną ze szkolnej kuchni ziemniaki i robią z woźną frytki.

Naraża kolegów na śmierć, rzucając kreda po klasie.

Na wf-ie nosi za małe spodenki. Zapytana dlaczego, twierdzi, ze takie są bardziej sexy.

Rzuca w koleżanki spreparowana żabą.

Kowalska i Józwiak nie chcą podąć swego nazwiska.

Pociął koledze sweter, chcąc sprawdzić jakość wyrobu.

Zjada ściągi po klasówce.

Powiedział do pani woźnej, która zwróciła mu uwagę: "Niech pani uwaza, bo jutro może już pani nie pracować w tej szkole".

Zamknął nauczyciela na klucz i odmówił zeznań.

Wyrzucił koledze czapkę przez okno ze słowami: "Jak kocha, to wróci".

Rzucił w nauczyciela doniczka i krzyknął: "Trafiłem!".

Przyłapany na paleniu w toalecie broni się, mówiąc ze "wykurza Robale z kibla".

Zwalnia się z lekcji. Mówi, ze boli ją głowa, a potem widzę ją z przystojnym brodaczem.

Demonstrując działanie gejzeru, opryskał pomidorem cala klasę.

Pije wódę z kranu, mówiąc: "Kaca mam".

Z radości, ze nie ma nauczyciela, zwalił tablice.

Śmieje się parszywie.

W czasie odpowiedzi z historii, co drugi wyraz wtrąca słowo "facet".

Nie uważa i biega na lekcjach wf-u.

Rozmawiałam z nią i nie dala mi dojść do słowa.

Na melodie hymnu szkolnego ułożył pieśń zagrzewająca uczniów do walki z nauczycielami.

Przyszła do szkoły w samym swetrze.

Na lekcji dłubie w nosie i mówi, ze to jak narkotyk.

Ukradł ze szkolnego WC sedes i przechowuje go w tornistrze.

Nie wiesza się w szatni.

Stwierdził nieprzygotowanie do geografii z powodu śmierci babci, z która to babcia jechałam dziś rano tramwajem.

Namalował na ławce gola babę goniąca knura.

Na wycieczce szkolnej zerkał nieznacznie ku sklepowi z napojami alkoholowymi, gdzie potem dokonał zakupu pamiątek.

Śpiewa na lekcji muzyki.

Wyrwany do odpowiedzi mówi, ze nie będzie zeznawał bez adwokata.

Przyniósł do szkoły trutkę na szczury z zamiarem wypróbowania jej na wychowawcy.

W czasie wyścigu międzyszkolnego umyślnie biegł wolno, by, jak twierdzi, zyskać na czasie.

Wysłany po kredę, przyniósł ślimaka.

Po napisaniu kartkówki nie oddal jej, twierdząc, ze zostawił ją w domu.

Na lekcji zajęć praktyczno - technicznych umyślnie piecze ciasto bez maki.

Wlał wódę do kontaktu w pracowni fizycznej na lekcji plastyki.

Wkłada kapiszony do kontaktu, czym doprowadził nauczycielkę na pogotowie.

Demonstruje na fizyce zabawki.

Uczeń przeszkadzał pani w lekcji, m.in. leżał na podłodze, robił zamieszanie nogami.

Podpalił koledze teczkę na lekcji i zapytał, czy może wyjść po gaśnice.

Bije kolegę po dzwonku.

Schowany za podręcznikiem fizyki wydaje dźwięki przyprawiające mnie o mdłości.

Wysłany w celu namoczenia gąbki wrócił z mokra głowa i sucha gąbka.

Syn lata z gołym brzuchem po błocie.

Kowalski w trakcie lekcji uprawiał ziemie cyrklem w doniczce.

Uczeń chodzi po ścianie.

Uczeń siedzi w ławce i zachowuje się podejrzanie.

Napastuje kolegę przy pomocy krzesła.

Przyszedł w butach do szkoły.

Gra puszką na przerwie i mówi, ze to piłka nożna.

Molestuje kolegę długopisem.

Udaje, ze słucha nauczyciela.

Uczennica mówi "dzień dobry" do kolegi.

Rzuca ślimakami po klasie.

Zenek oświadcza mi się.

Córka eksponuje swoje ciało na lekcji religii.

Jasiu chodził do szkoły...

Jasiu chodził do szkoły bardzo brudny, więc jego nauczyciel napisał do rodziców:
- Jasiu śmierdzi, Jasia trzeba myć.
Następnego dnia w dzienniczku ojciec odpisał:
- Jasiu nie jest do wąchania. Jasia trzeba uczyć. Wink

Przychodzi syn ze szkoły:...

Przychodzi syn ze szkoły:
- Tato, pani od matematyki chce się z tobą spotkać.
- A co się stało?
- Ona mnie pyta ile jest 7 razy 9. Odpowiadam, że 63. Ona mnie pyta ile jest 9 razy 7. Odpowiedziałem: do ch*ja, co za różnica?
- Rzeczywiście, co za różnica... Dobrze, zajdę do niej.
Następnego dnia syn znowu wraca ze szkoły:
- Tato, byłeś już w szkole?
- Jeszcze nie.
- Jak pójdziesz, zajrzyj jeszcze do WF-isty.
- Po co?
- W trakcie gimnastyki kazał mi podnieść lewą rękę. Podniosłem. Potem prawą. Podniosłem. Potem poprosił podnieść lewą nogę. Podniosłem. A teraz - mówi - podnieś i prawą nogę. Ja mu na to: co, mam na ch*ju stanąć?
- No tak, rzeczywiście... Dobrze, zajdę i do niego.
Kolejnego dnia syn znowu wraca ze szkoły:
- Tato, byłeś już w szkole?
- Jeszcze nie.
- To już nie chodź. Wyrzucili mnie.
- Co ty mówisz? Dlaczego?
- Wezwali mnie do dyrektora, wchodzę do gabinetu, a tam siedzi nauczycielka matematyki, WF-ista i pani od polskiego...
- Pani od polskiego? Na ch** tam ona przyszła?
- Właśnie tak zapytałem...

Dla czego szkoła jest...

Dla czego szkoła jest jak rolka papieru?

odp:bo jest szara do dupy i nigdy się nie kończy.