#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Szatnia na basenie. Na...

Szatnia na basenie. Na wieszakach wiszą ubrania. Nagle zaczyna dzwonić telefon komórkowy. Rozbierający się obok mężczyzna odbiera telefon.
- Tak kochanie... ile kosztuje to futro?
- 5000? Trochę drogo, ale kup je sobie!
Po zakończeniu rozmowy facet bierze telefon, wchodzi na basen i woła:
- Chłopaki czyj to telefon?

BIAŁA ŚMIERĆ...

BIAŁA ŚMIERĆ

Siedziałem przy barze, obok pewna urocza brunetka zamawiała kawę, jeszcze dalej "siedział" kompletnie zalany, prawie nieprzytomny osobnik.
Brunetka do barmana:
- I dwa razy cukier poproszę.
Zdecydowałem się zagaić:
- No co ty, przecież cukier to biała śmierć.
Na co ożywił się ów nieznajomy, podniósł na nią nieprzytomny wzrok i z pełną powagą oznajmił:
- Sól to biała śmierć. Cukier to skryty morderca...

WALENTYNKI...

WALENTYNKI

Wrzuciłem koledze do skrzynki kartkę walentynkową. Napisałem na niej:
"Nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku wczoraj w pubie. Mam wrażenie, że na krótki moment nasze oczy się spotkały i wtedy moje serce zabiło szybciej. Udało mi się dowiedzieć gdzie mieszkasz i gdy zobaczyłem tę kartkę, od razu pomyślałem o nas.
Mam nadzieję, że czujesz to samo, przystojniaku. Do zobaczenia w pubie, całuję, Zdzisław."
Ciekawe co powie, gdy spytam go, czy dostał jakieś kartki w te walentynki. I czy kiedykolwiek wróci do tego pubu.

TEN TO MA SZCZĘŚCIE... ...

TEN TO MA SZCZĘŚCIE...
Mieliśmy mały wypadek samochodem. Przód skasowany, odholowaliśmy złom do pobliskiego znajomego, Heńka blacharza, co to każdy samochód, w jakim by nie był stanie, wyklepie. Stoimy w warsztacie, na co Henio złota rączka, lekko wstawiony, patrzy krytycznym okiem na dzieło i mówi, że się wyklepie.
Niestety, podczas oględzin, żeby lepiej widzieć, przechylał się coraz mocniej w jedną stronę, aż wreszcie lekko przesadził i wpier**lił się do kanału. Myślałem, że Heniek się zabił, taki huk wydała jego czaszka w momencie styku z podłożem. Wszyscy troskliwie zaglądamy do kanału...
- Heniek, kufffa żyjesz?
- Taaak... Dobrze, że beton zamortyzował upadek...

DOBRE WYCHOWANIE...

DOBRE WYCHOWANIE

W sklepie, przed stoiskiem nabiałowym, stoi dość długa kolejka.
W kolejce kilka kobiet typu "moher", pokaźnych rozmiarów młoda kobieta z wózkiem, a za nią dwóch starszych panów.
Obok wózka chodzi dziecko, które jest zainteresowane wszystkim.
Młodej mamie usta się nie zamykają...
- Magdziu! Nie ruszaj!
- Magdusiu! Mówię zostaw!
- Magdziu! Chodź tutaj! ...Powiedziałam nie ruszaj!
- Magdziu! Bo cię pan zabierze - zobaczysz!
Takie i tym podobne teksty wylewają się z ust matki bez przerwy. Starsze panie patrzą z uwielbieniem na dziewczynkę i jej wyczyny.
Po chwili do kolejki doszedł brudny menel z brodą i nosem jak truskawka, celem zakupu czegoś na kaca i przygląda się tej sytuacji.
- Magdusiu! - po raz chyba setny nawołuje matka, zbliżając się wreszcie do sprzedawczyni.
- A w d*pę! To posłucha! - odzywa się, typowym dla swojego stanu głosem, patrzący nerwowo "truskawkonosy".
- W d*pę to pan powinien dostawać za młodu! - kwituje jedna z pań.
- Żeby pani szanowna wiedziała, że dostawałem! I to nie raz. Dzięki temu wyrosło się na człowieka. Teraz wystarczy, że ktoś z flaszką raz zawoła, to idę natychmiast.

JEMU TO NIE PASUJE...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

PRAWO ŚRUBEK...

PRAWO ŚRUBEK

Jesteśmy z Yanzym w pracy. Szukam go po całym budynku, a że z piętra wyżej słyszę dochodzący łomot, idę za głosem.
Pracownia plastyczna. Wchodzę. Yanzy cośtam grzebie.
ja: - Co robisz?
yanzy: - Sztalugi naprawiam.
ja: - Ahaaa.
yanzy: - I mam dwa rodzaje śrubek... Za krótkie... i za długie.

MASAKRA...

MASAKRA

Rozmawiałam przed chwilą z Panią Sprzątającą (PS).
PS: - U Pani niewiele jest do sprzątania i nie ma niespodzianek.
Ja: - A jakie niespodzianki mogą się trafić w biurze?
PS: - A np. taka: jednemu wczoraj flaki wypadły i trzeba było wykładzinę prać.
Ja: - :wow :wow :wow
PS: - Nie to, co pani myśli!!! Zamojskie! Pełny słoik wypadł mu z szafki na podłogę i się stłukł.

PIĄTECZKA...

PIĄTECZKA

Z opowiadania Łyliego:
"Idę w poniedziałek do roboty (Łyli robi w fabryce), wchodzę uśmiechnięty na bramę (o, nowy strażnik) wyciągam jak zawsze łapę po klucz do pokoju numer 5...
- ...obry. Piąteczka. – mówię.
A ten patrzy, patrzy... JEBUT! Mało mi, k***a, ręki nie utrącił, kretyn..."

ODPOWIEDŹ PRAWIE WOJSKOWA...

ODPOWIEDŹ PRAWIE WOJSKOWA

Zlecając mojej przytulance posmarowanie pleców balsamem rzucam buńczucznie:
- W końcu od czego ja cię mam?
- Masz mnie od pasa w dół.