psy
#it
hit
fut
lek
emu
syn

ZMIANA ZWYCZAJÓW...

ZMIANA ZWYCZAJÓW

Ładnych parę lat temu pracowałem jako kierowca i jeździłem po całej Polsce rozwożąc sprzęcik komputerowy. Pewnego razu, podczas trasy, zatrzymałem się po drodze przy wiejskim sklepiku żeby coś sobie wrzucić na ruszt. Był to typowo wiejski sklepik, malutki, przed nim niewielki "parking" a także murek z kamieni na którym przesiadywał "kwiat" tej wioseczki z "flachą pokoju" w ręce, czyli jedna flaszka na trzech i każdy po łyku. Nagle przed sklepikiem zatrzymuje się czarny Focus i wysiada z niego parka, typowi krawaciarze wracający z jakiejś prezentacji handlowej. On zakupił butelkę litrową jakiegoś napoju i daje jej się napić. Ona pije po czym oddaje butelkę i pyta się go, czy się po niej nie brzydzi pić z tej samej butelki, na to on, że "picie po niej to prawie jak pocałunek", Pijaczki które usłyszały ten tekst na chwilę zamarli w bezruchu, po czym jeden z nich wszedł do sklepu i mówi:
- Pani Jadziu, pani da trzy kubeczki...

NAJWAŻNIEJSZY JEST TRENING...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

HISTORIA ŚW. TERESY...

HISTORIA ŚW. TERESY

W liceum znałam tylko dwóch dumnych posiadaczy video - moją przyjaciółkę i księdza z naszej parafii.
I laska, i ksiądz wymieniali się kasetami, wszystko przyzwoicie, pod kontrolą rodzicielską i biskupią.
Któregoś razu przyjaciółka, nazwijmy ją Gosią, zaprosiła mnie na ploty, po których to plotach miałyśmy skoczyć na plebanię powymieniać kasety z dobrodziejem. Gośka przerzuca kasety, układa, bla bla bla.
Nagle robi się letko blada.
- O k***a - cedzi przez żeby - trochę mi się pomieszały pudełka. Ksiądz nie dostał Historii św. Tereski od Dzieciątka Jezus...
- ???
- Caryce Katarzynę mu dałam...
Wyrwałyśmy jak wariatki do kościoła, na plebanie, znowu do kościoła, całe w pąsach, purpurze i wizji wiecznego potępienia oraz smażenia się w ogniu piekielnym. Znalazłyśmy wreszcie naszego księżula zamotanego w konfesjonale, wysłuchującego grzechów jakiegoś trzecioklasisty.
- Niech będzie pochwalony... - zaczęła Gośka bezgłośnie
- O, dziewczyny! - roześmiał się tubalnie nasz ksiądz. - Mam spowiedź... Albo chwila...
Ku naszemu zgłupieniu dobrodziej wstał, wymotał się ze stuł, otworzył drzwiczki konfesjonału, syknął w stronę klęczącego małolata i objąwszy nas bezceremonialnie, wyprowadził poza obręb zdziwionej, zawiniętej kolejki grzeszników.
- Bo, proszę księdza, ja właśnie się pomyliłam - zaczęła Gocha...
- Taaaak?
- I te kasety... Boże! Niech ksiądz ich nie ogląda! Tej jednej nie, o błogosławionej Teresce...
Ryk śmiechu zastopował kilku przechodniów. Dobrodziej dawał upust nagromadzonym emocjom zapewne.
- Już obejrzane - powiedział - Dwa razy...

PRZESTRZEŃ ŻYCIOWA...

PRZESTRZEŃ ŻYCIOWA

Dziś siedzimy w pracy:
Biuro, boksy, w rzędach po 3 stanowiska każdy plecami do siebie. Niedawno był remont który zmniejszył nam troszkę metraż więc kierownik z miarką w ręku mówi:
K - Pozwolicie że zabiorę wam po 5 cm?
Ja - Nie ma mowy!
K - Dlaczego?
Ja - Bo i tak juz siedzimy prawie oko w oko [:)]

WSPOMNIENIA STAREJ NIEMKI...

WSPOMNIENIA STAREJ NIEMKI

Berlin, około godziny 12.00, akcja dzieje się w tramwaju.
Z przodu wagonu duża grupa Turków zwraca na siebie uwagę, hałasując, śmiejąc się itp. W końcu jeden z młodych Turków dumny krzyczy na cały wagon:
- Zobaczcie jak jest nas dużo, kiedyś będzie nas jeszcze więcej i będziemy rządzić tym krajem!
Wszyscy pasażerowie udają, że niby nigdy nic, odwracają wzrok, oprócz pewnej staruszki siedzącej najbliżej grupy Turków i patrzącej z pogardą na Turka, w końcu się odzywa:
- Chłopczyku nie wiem czy wiesz, ale jakiś czas temu było w tym kraju bardzo dużo Żydów, wiesz co się z nimi stało?
Mina chłopaka niezapomniana.

Od trzech lat spotykałam...

Od trzech lat spotykałam regularnie siostrę mojego faceta paradującą w bieliźnie po jego mieszkaniu. Dzisiaj dowiedziałam się, że nie ma siostry.

Moi rodzice mają restaurację...

Moi rodzice mają restaurację oraz noclegi, wszystko znajduje się w jednym budynku, także nasze mieszkanie. Jest to duży obiekt, który wymaga ciągłej opieki z racji przyjezdnych, czasami przyjeżdżających o późnych porach. Był wieczór godz ok. 23 gdy nagle nasz pies zaczął szczekać na podwórku. Mój ojciec poszedł sprawdzić na kogo pies tak szczeka, ale przyglądając się niczego nie zauważył... oprócz czegoś niedużego leżącego na ziemi. Ciemno jak u Murzyna, podchodzi bliżej, pies dalej straszliwie ujada, krążąc wokół tego czegoś, ojciec się nachyla i nagle słyszy głos: "podnieś mnie". Odskoczył przerażony, myśląc, że to jakieś radio czy coś. Tym czymś okazał się bezdomny bez nóg, który chciał kupić piwo, a że leżał na ziemi za sprawą wózka inwalidzkiego, który to przewrócił się przed domem. Ojciec prawie dostał zawału...podjechała po niego karetka. YAFUD

W dniu, w którym planowałem...

W dniu, w którym planowałem zabrać dziewczynę do kina, potem na romantyczny spacer i na koniec na kolację z winem przy świecach, ta powiedziała mi, że jest w ciąży, że zbyt szybko nasz związek się rozwinął i musimy się zastanowić, co dalej. Tak na marginesie: "pierwszy raz" z tą dziewczyną planowałem mieć tego właśnie wieczoru. YAFUD

Podczas lunchu w fast-foodzie...

Podczas lunchu w fast-foodzie spotkałem swojego szefa. Chciałem mu się podlizać i zaproponowałem mu, że ja stawiam. Zrobił mi wielką awanturę za to, że się nabijam z jego wynagrodzenia. Nie mam pojęcia ile zarabia, ale wygląda na to, że to bardzo drażliwy temat. YAFUD

PRAWDZIWY CUD...

PRAWDZIWY CUD

Lat temu hoho, siedzimy sobie z koleżanką na schodkach schroniska gdzieś w polskich górach, wieczór, świerszcze grają, owiewa nas ciepły wieczorny wietrzyk, nagle w tym błogim raju dało się słyszeć szybkie, rytmiczne "klap, klap, klap, klap..." W ślad za dźwiękiem, zza rogu, wybiegł osobnik odziany jedynie w białe slipy, roześmiany, dzierżący w dłoni flaszkę, biegnący z tą zdobyczą w niewiadomym kierunku.
I nagle jebuuuuuuuut... Osobnik zrobił salto, upadł na krawężnik, przeturlał się, wstał cały zakrwawiony, z rozbitej czachy płynęła mu struga po brodzie, w obdartych kolanach można było dostrzec powbijane drobne kamyczki... Popatrzył na siebie, na flaszkę...:
- TO CUD, CUD, ONA JEST CAŁA!
Klap, klap, klap... I pobiegł dalej...