Źośtaw mojego glyzaka!
Tak się kończą igraszki z ogniem i benzyną. A wystarczyło posłuchać kolegi...
No. Bo ktoś musi ich przywołać do porządku...
Przychodzi kura do kury: - Dzień dobry, jest mąż? - A jest, jest - jak zwykle, grzebie przy aucie.
Dwóch kolegów siedzi w knajpie i rozmawiają. Nagle w mieście rozlega się syrena strażacka i jeden z nich mówi: - Na mnie już czas. - Nie wiedziałem ze jesteś strażakiem. - Ja nie, ale mojej kochanki mąż tak.