psy
hit
fut
lek
emu
#it
syn

JEST TAKIE JEDNO IMIĘ......

JEST TAKIE JEDNO IMIĘ... DOBRE DLA DZIEWCZYNKI...

Dwadzieścia parę lat temu, moja, wtedy jeszcze niedoszła małżowinka, pracowała w Pyskowicach na porodówce. Jako że nie wpuszczano odwiedzających na oddział, ojcowie stali pod oknami i oczekiwali na wieści, nierzadko dodając sobie odwagi szlachetnymi trunkami. Pewnego wieczoru pod oknem stał mocno "osłabiony" wielokrotny tatuś, oczekujący, po raz chyba piąty, na wymarzoną córkę. W końcu jego ślubna wychyliła się z okna i dialog:
On - No i co?
Ona - Jak to co?!
On - Czyli...?
Ona - Synka zaś mosz!
On - No to jak mam mu dać na imię? Przeca miała być Karolinka*...
Ona - A dej mu k***a TOTOLOTEK!
...i zawarła łokno...

* Dawno temu była na Śląsku taka gra liczbowa >KAROLINKA<...

Mąż niespodziewanie wraca...

Mąż niespodziewanie wraca do domu, żona otwiera okno i mówi do kochanka:
-Skacz!
-Ale to przecież 13 piętro.
-Skacz, nie czas na przesądy!

SZATANY!...

SZATANY!

Rano w mięsnym, [s]tarsza kobieta w kolejce przed moją skromną osobą, oczywiście także [e]kspedjentka:

[s] - Ha! Pani mnie chce oszukać!
[e] - Słucham?
[s] - Kroi pani cienkie plastry i ja przepłacam!
[e] - Ależ proszę pani, ja potem wrzucam to na wagę i płaci pani od kilograma...
[s] - Tak, tak, już ty z tym prądowym szatanem w zmowie jesteś! Mnie nie oszukasz!

Przyjechałyśmy z przyjaciółką...

Przyjechałyśmy z przyjaciółką na studia do Krakowa, gdzie wynajęłyśmy mieszkanie. Okolica super, chłopaki wokół jeszcze lepsi. Zrobiłyśmy jedną domówkę, poznając przy tym naszych nowych sąsiadów, którzy byli mega fajni. Jakieś dwa tygodnie później zaprosiłyśmy ich znowu. Przyszli "z lekka zawiani", na tyle dobrze, by w naszej kuchni powiedzieć do siebie "półszeptem", tak abyśmy nie słyszały: "Chłopie, ale one brzydkie, ale mają sishę!" Dla nas mega YAFUD bo słyszałyśmy to, a dla kolegów z Brzeska serdeczne pozdrowienia. YAFUD

Zapisałem się na pewien...

Zapisałem się na pewien fakultet drogą elektroniczną, tak jak to teraz na naszej uczelni prowadzone są zapisy. Sodoma i Gomora, brakuje 50 miejsc, nikt nic nie wie, ale mnie jakimś cudem udało się dostać na potrzebny mi wykład "legalnie" bez latania i proszenia. Nie przyszedłem na pierwszy i drugi wykład bo dzień przed pierwszym z nich potrącił mnie samochód i straciłem trzy przednie zęby, więc musiałem polatać po lekarzach (terminy wizyty wyznaczali oni, ja musiałem się dostosować) - więc doktor mnie skreślił, od czym poinformowali mnie życzliwi znajomi. Argumenty i zaświadczenia od chirurga szczękowego oraz dentysty nic nie zdziałały, miejsc na fakultetach już nie ma, a jak się na fakultet nie dostanie, to brakuje tzw. punktów ECTS i się wylatuje ze studiów. YAFUD

BIAŁA ŚMIERĆ...

BIAŁA ŚMIERĆ

Siedziałem przy barze, obok pewna urocza brunetka zamawiała kawę, jeszcze dalej "siedział" kompletnie zalany, prawie nieprzytomny osobnik.
Brunetka do barmana:
- I dwa razy cukier poproszę.
Zdecydowałem się zagaić:
- No co ty, przecież cukier to biała śmierć.
Na co ożywił się ów nieznajomy, podniósł na nią nieprzytomny wzrok i z pełną powagą oznajmił:
- Sól to biała śmierć. Cukier to skryty morderca...

INFORMATYCY...

INFORMATYCY

Mam ja kolegów w pracy... Informatycy
Mają w departamencie koleżankę, która - jako torebkę - nosi wielgaśną torbę na ramię. Pewnego poniedziałku wzięli cegłę, zawinęli w gazetę, worek jakiś plastikowy - i zagrzebali cichcem w torbie. Spodziewali się, że we wtorek zrobi im awanturę o głupi kawał, a tymczasem - nic.
Środa - nic.
Czwartek - nic.
W piątek nie wytrzymali, jeden spytał:
- Słuchaj, nie wiem, może to nie moja sprawa, ale ta twoja torebka to jakoś ciężko wygląda, nie przemęczasz się aby?
Babka zaczęła grzebać, przerzucać rzeczy w środku, niektóre wyjmowała, ale wciąż nic. W końcu... wkurzyła się, podeszła do biurka, odwróciła nad nim torbę do góry dnem - i cegła JEBUDU! Na blat.

I TAKICH NAM POTRZEBA!...

I TAKICH NAM POTRZEBA!

Pracuje w dziale kadr w dość dużej (znanej kiedyś dziś już trochę zapomnianej) firmie. Zajmuje się bazami danych... dane pracowników, wydziały, stawki, takie tam pierdołki. Wklepuję dane nowo przyjętych, robię aktualizacje i takie tam...nudy! Ale dziś się trochę ubawiłem. Wpisuje dane facia lat ok. 40 i patrzę w jego kwestionariusz osobowy, w którym jak kura pazurem nadrapane jest gdzie mieszka, jakie ma szkolenia i takie tam... na tyle kwestionariusza znajduje się informacja dotycząca armii, a w okienku STOSUNEK DO POWSZECHNEGO OBOWIĄZKU OBRONY wpisane dumnie:
POZYTYWNY...!!

Więcej takich przy poborze i problem armii zawodowej rozwiązany!

CIĄGLE MŁODY DUCHEM...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

MIŁOŚĆ...

MIŁOŚĆ

Ostatnio z kobietą byliśmy na ślubie i weselu mojego bardzo dobrego kumpla. Ogólnie było fajnie, ale największym punktem programu, było kazanie, które wygłosił nasz kumpel, który chyba miesiąc wcześniej dostał święcenia finalne.
Oto najlepszy fragment kazania, który najbardziej wrył się w moją pamięć:
- Miłość małżeńska jest jak butelka wina, na przykład jak ta butelka czerwonego wytrawnego wina (i w tym momencie kumpel stawia na ambonie flaszkę wina).
Z miłością jest jak z winem - też potrzebuje opakowania, też z wiekiem dojrzewa i też należy dbać o to, aby się nie wylało.
Na dodatek jest tak, że jeśli wino nie dotyka korka od butelki to wtedy on jełczeje, staje się wiotki i mały, zupełnie jak w miłości...