#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

KLUCZ DO SUKCESU...

KLUCZ DO SUKCESU

Mój ojciec, jako klient VIP w Selgrosie, miał dostać klucze do miejsca parkingowego VIPowskiego. Zależało mu nich bardzo i udał się do zarządcy obiektu, aby dostać je jak najszybciej – jeszcze przed galą, na której wszyscy oficjalnie mieli je dostać. Zarządca nie chciał się zgodzić, bo kluczyk był jeden i nie było jeszcze kopii, ale zamęczany długimi prośbami, w końcu się zgodził. Tato klucz dostał, dorobił sobie i oddał.
Na gali z wielką fetą wręczono kilkanaście kluczy, które pasowały do... ojca skrzynki. Bo Tato zamienił niechcący kluczyki i oddał nie ten.

Trenuję mieszane sztuki...

Trenuję mieszane sztuki walki (MMA). Dwa tygodnie temu wygrałem turniej kwalifikacyjny do mistrzostw Wielkiej Brytanii (mieszkam w Edynburgu), które zaczynają sie 3 października. Wczoraj poślizgnąlem sie pod prysznicem i złamałem w dwóch miejscach rękę. 4 i pół miesiąca treningów poszło na marne. YAFUD

Dziś rano, gdy kochałam...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

INSEMINACJA...

INSEMINACJA

Koleżanka jest hodowcą psów - ma dogi niemieckie i pointery angielskie. Jako, że ma w hodowli paru championów, od czasu do czasu hodowcy zgłaszają się do niej na pokrycie suczki.
Tak też było wczoraj. Przyjechała dziewczyna z suczką, podstawili ją psu do podupczenia... i nic. Co pies nabrał ochoty, to suka się przewracała, co suka chciała, to pies odchodził, innymi słowy - chemia nie teges.
Cóż poradzić - trzeba inseminować.
(Inseminacja - sztuczne zapłodnienie. Robi się to podobnie jak u ludzi, czyli pobiera się nasienie od psa i wstrzykuje suczce).
Ale inseminacja u weterynarza kosztuje trzy stówy.
Koleżanka postanowiła zrobić to sama. Wzięła strzykawkę, wzięła słoiczek, rękawiczki i dawaj - marszczyć psu freda.
To, co jest standardową techniką hodowców stało się wydarzeniem na całą wieś, bo wszystko zobaczył sąsiad i skrzyknął okolicę.
A koleżanka ma teraz opinię jak stąd do Grójca...

SELER...

SELER

Od jakiegoś bliżej nieokreślonego czasu mam cały czas ochotę na seler, którego wcześniej nie znosiłem. Jestem zaskoczony tym faktem. Moi bliscy także. Nawet moje Kochanie, które jest zwolennikiem zdrowego żywienia (w granicach rozsądku oczywiście) zauważyło dziwną tendencję gdy po raz n-ty z zakupów przynoszę pojemniczek surówki z selera. Pewnego razu wracam do domu a moje Szczęście siedzi nad kolejnym projektem i jest mocno zaangażowana rysowaniem kolejnych linii w CADzie. Wywiązała się taka o to dyskusja:
[Ja] - Wiesz co? Ja chyba w ciąży jestem...
[K]ochanie - ... [rysuje linie]
[J] - ... ciągle mam ochotę na seler a nie znosiłem tego...
[K] - ... [rysuje linie]
[J] - Może na coś chory jestem... [bardziej do siebie już]
[J] - Jak będę miał ochotę na brokuły to wieź mnie do szpitala...
[K] - [znad monitora] Od razu na porodówkę?

Sobota, idę przez miasto....

Sobota, idę przez miasto. Nagle zobaczyłem całkiem niezłą dziewczynę w okularach jadącą na rowerze. Patrzy się na mnie, a ja na nią. Na "Cześć mała" odpowiedziała "Cześć Kacper" - po głosie poznałem, że była to moja nauczycielka biologii. YAFUD

Pokłóciłam się dzisiaj...

Pokłóciłam się dzisiaj z chłopakiem podczas jazdy do pracy kolejką. Tak się na mnie wkurzył, że wysiadł na najbliższym przystanku. Chwilę później pojawili się kanarzy i dostałam mandat za jazdę bez biletu, który miał przy sobie mój chłopak. YAFUD

POMOCNY...

POMOCNY
Przypomniała mi się historyjka, którą kiedyś uraczyła nas nasza chemiczka.
Którejś pięknej i mroźnej zimy, owa chemiczka chciała odpalić swój szybki i niezawodny samochód (czyt. fiat 126p). Jednak przy tak niskich temperaturach było to prawie niewykonalne. Jednak nie na darmo jest się chemiczką! Już jej sprawdzonym sposobem było wlewanie do owej machiny denaturatu (nie pytajcie dokładnie gdzie wlewała, bo nie mam pojęcia, zapomniało mi się). Więc jak pomyślała, tak zrobiła. Udała się do pobliskiego monopolowego i stanęła grzecznie w kolejkę by nabyć "magiczne paliwo rakietowe". Dodać należy, jako że środek zimy to i ludzie chorują i naszą chemiczkę złapało straszne zapalenie gardła, które było słychać przy każdym wypowiadanym słowie czyli - niesamowita chrypa. Gdy nadeszła jej kolej, było słychać taką oto rozmowę:
Ekspedientka - Co podać?
Chemiczka (zachrypniętym głosem):
- Denaturat poproszę.
I tu włącza się do rozmowy menelik, który stał z tyłu w kolejce:
- Pani, kup pani wino. Lepsze... I wypić pomogę...

ZWIELOKROTNIĆ DZIAŁANIE...

ZWIELOKROTNIĆ DZIAŁANIE
Byłem dzisiaj na działeczce. Działeczka jak działeczka - jeden sklep spożywczy z największym wyborem piwa w okolicy i drugi sklep ogrodniczy.
Z kilkoma butelkami dębowego w siatce zajrzałem do ogrodniczego, bo trawnik taki jakiś żółty mi się zrobił od mleczy. Oglądam wielki wybór nawozów na trawnik i kątem ucha słucham sprzedawcy.
- Uprzejmie proszę, to preparat przeciwko mrówkom. W celu zwielokrotnienia działania, proponuję wymieszać preparat z proszkiem do pieczenia w stosunku jeden do jednego. Proszek do pieczenia grosze kosztuje i jest do kupienia obok w sklepie spożywczym. Żadna mrówka się nie uchowa!
Babinka zadowolona zapłaciła i poczłapała do sklepu obok.
Po chwili wpada dziadek:
- Coś na mszyce pan ma?
- Oczywiście! - Facio wykłada coś na ladę i dodaje - W celu zwielokrotnienia działania proponuję wymieszać preparat z proszkiem do pieczenia w stosunku jeden do jednego. Proszek do pieczenia grosze kosztuje i jest do kupienia obok w sklepie spożywczym. Żadna mszyca się nie uchowa!
Dziadek zadowolony poszedł i wtedy ja podchodzę z workiem nawozu do trawników.
- Tylko niech mi Pan nie mówi, że mam dokupić proszek do pieczenia!
Facio trochę się zawstydził, uśmiechnął pod nosem i mówi:
- Ta obok kazała mężowi kupić proszek do prania. A ten ciołek jej przywiózł proszek do pieczenia - całe 2 kilogramy! No to jej pomagam go upchnąć.

POLITYCZNIE POPRAWNE...

POLITYCZNIE POPRAWNE ŻYCZENIA

Słuchając w pracy radia RMF Maxxx i rozmów prowadzących jedno hasło rozbawiło mnie do łez. Otóż jak wiadomo nasi kochani posłowie w swoich malutkich rozumkach wpadli na pomysł "rozmnażajcie się". Co też prowadzący skwitował dość krótko:
"Rozmnażajcie się... to takie powiedzenie dyplomatyczne. W mowie potocznej brzmiałoby to trochę inaczej".