#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Nowy manager zatrudnił...

Nowy manager zatrudnił się w dużej międzynarodowej firmie. Pierwszego dnia wykręcił wewnetrzny do swojej sekretarki i drze sie:
• Przynies mi ku**a tej kawy szybko!
Z drugiej strony odezwal sie gniewny meski glos:
• Wybrales zły numer! Wiesz z kim rozmawiasz?!
• Nie!
• Z Dyrektorem Naczelnym, ty idioto!!
• A wiesz, z kim ty ku**a rozmawiasz?!
• Nie!
• No i dobrze!

- Kurdziwiak, od dziś...

- Kurdziwiak, od dziś jesteście moją prawą ręką!
- Szefie...
- Coś nie pasuje?!
- Aż boję się zapytać o moje obowiązki...

Siedzi Indianin przy...

Siedzi Indianin przy wodospadzie i obserwuje żonę robiąca pranie. Nagle spada kamień z wodospadu, trafia żonę w głowę i zabija ją
- Szlag by to trafił, już trzecią pralkę załatwił mi kamień wodny!

Do miasta przyjechał...

Do miasta przyjechał kowboj i wszedł do saloonu na drinka. Niestety, miejscowi mieli brzydki zwyczaj ograbiania przyjezdnych. Kiedy skończył swojego drinka, zauważył że zniknął jego koń. Wrócił do baru, rzucił broń do góry, złapał nad głową bez patrzenia i strzelił w sufit:
- Który z was, popaprańców, ukradł mi konia? - krzyknął z zaskakującą siłą.
Nikt nie odpowiedział.
- Dobra, teraz zamówię kolejne piwo i jeśli mój koń się nie pojawi z powrotem, zanim je skończę, będę musiał zrobić to, co zrobiłem w Teksasie! A nie chcę robić tego, co zrobiłem w Teksasie!!!
Kilku miejscowych poruszyło się niespokojnie. Kowboj, jak powiedział, tak zrobił - zamówił kolejne piwo, wypił je, wyszedł przed lokal, a jego koń stał na postoju. Osiodłał go i zamierzał odjechać, kiedy na werandzie pojawił się barman i zapytał:
- Powiedz stary, zanim odjedziesz... Co się stało w Teksasie?
Kowboj odwrócił się i powiedział:
- Musiałem wracać pieszo.

Putin, Bush i Kwaśniewski...

Putin, Bush i Kwaśniewski mieli możliwość spotkać się i porozmawiać z Bogiem. Bóg pozwolił każdemu na zadanie mu jednego pytania. Pierwszy pyta Bush:
- Boże, kiedy Stany Zjednoczone wygrają wojnę z terroryzmem?
Bóg odpowiada:
- Jeszcze dwie, góra trzy kadencje prezydenckie i terroryzm przestanie istnieć.
Drugi Kwaśniewski:
- Boże, kiedy w Polsce zniknie problem bezrobocia?
Bóg odpowiada:
- Jeszcze pięć, sześć kadencji prezydenckich i wszyscy Polacy będą pracować.
Trzeci Putin:
- Boże, a kiedy skończy się bieda w Rosji?
- To już nie za mojej kadencji... - odpowiada Bóg.

Drrryń... drrryń......

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

- Nie wierzę w te wszystkie...

- Nie wierzę w te wszystkie ich tabletki-sretki. Zdrowy tryb życia, odporność, działania zapobiegawcze i nic cię chłopie nie ruszy.
Ja na ten przykład na lepsze trawienie do tłustego posiłku piję pięćdziesiątkę czystej, przy złej pogodzie śliwowicę, jak czuję, że zmiana ciśnienia idzie - piję wino.
Na bóle, to zależy. Jak brzuch, flaki bolą to orzechówkę albo pieprzówkę, jak głowa to jarzębiak itd.
A na nerwy - koniak. Wieczorem dla rozluźnienia whiskey z lodem wypijam, parę szklaneczek...
- A kawa, herbata? Tak wiesz... usiąść, kawy się razem napić, porozmawiać..
- No co ty?! Pić dla samego picia? A co ja, pijak jakiś jestem?!

Dresiarz dorobił się...

Dresiarz dorobił się majątku: miał luksusowy dom, Mercedesa z 200 watowymi głośnikami i żonę - blondynkę. Brakowało mu tylko psa obronnego. Posłał więc żonę do sklepu zoologicznego:
Dzień dobry, chciałabym kupić psa obronnego...
Niestsety nie mamy aktualnie psów - mówi zakłopotany sprzedawca po czym dodaje - ale mamy dzięcioła obronnego!
Dzięcioła
Tak, dzięcioła. Zaraz pani zademonstruję.
Po czym wyszedł na zaplecze i wrócił z dzięciołem na ramieniu.
Na stół, dzięcioł! - rozkazał sprzedawca i za chwilę ze stołu pozostały wióry.
Na lampę, dzięcioł! - lampa po chwili była w kawałkach.
Biorę go! zachwyciła się blondżona dresiarza, po czym skierowałą się do domu gdzie chciała wypróbować nowy nabytek:
Dzięcioł, na stół! - dzięcioł ani drgnął...
Dzięcioł, na lampę - tak samo...
Wraca więc do sklepu i mówi, że dzięcioł się zepsuł.
Jak to się zepsuł - pyta się zdziwiony sprzedawca.
No mówię "dzięcioł, na stół" albo "dzięcioł, na lampę" i nic!
Nie, nie.... nie "dzięcioł, na stół", tylko "na stół, dzięcioł".
Aha
Blondynka wróciła do domu powtarzając po drodze składnię komendy, a w domu czekał na nią już mąż - dresiarz:
I co masz psa obronnego
Nie, ale mam dzięcioła!
Na ch** mi dzięcioł!