SYNUŚ
Jechałem se ja dzisiaj do domu pekaesem. Środek to transportu publicznego, więc różne towarzystwo się trafia.
Jechały sobie dzisiaj dwie blondamulki. I drą japy na cały autobus chyba przez godzinę, jaki to Kubuś - synek jednej z nich - kochany, milutki, słodki i dobrze wychowany i w ogóle cud nad cudami. Dziubdziuś Kubuś siedzi obok z miną cokolwiek znudzoną, bo za oknem nic nie widać a gry w komórce się skończyły. I nie odzywa się ani słowem.
A panie szczebioczą...
Szczebioczą...
Aż dojechaliśmy do Kołobrzegu.
Młody zamarł z rozdziawioną japą i wytrzeszczonymi oczami obserwując widok przed szybą autobusu.
- Coś się stało dziubku? - pyta blondi pochylając się nad synkiem idealnym.
W odpowiedzi, Kubuś szarpie ją za rękaw i wyciągając rękę przed siebie wypala:
- PATRZ MAMA! PATRZ JAK ŚNIEG NAPIER*ALA!!!