Przychodzi facet do apteki: - Poproszę jakieś lekarstwo na zachłanność. Tylko dużo, dużo, DUŻO!!!
Wracałem sobie z imprezy, noc późna. Doganiam powoli jakąś dziewczynę. Ona przyspiesza. Ja też. Ona zaczęła biec. Ja też. Ona przyspieszyła. Ja też. Ona zaczęła krzyczeć. Ja też. Do tej pory nie wiem, przed czym uciekaliśmy.