NADBAGAŻ
Osobnik Zakontraktowany wracał z Belfastu aeroplanem. Skacowany był okrutnie, pomięty, sponiewierany i bez grosza. Teoretycznie wybrał się do Ire na koncert Bjork, praktycznie skończyło się to pokoncertowym chlaniem, takim do umarcia.
Więc stoi taki wywalony na lewą stronę i się odprawia na lotnisku, trzymając w rękach jak skarb największy litrową butelkę wody niemoralnej.
- Na pokład samolotu można wnieść maksymalnie 250 ml płynu- rzucili do Zakontraktowanego znudzony mundurowy odprawiacz.
Hasbi ocenił sytuację. Niewesoło. Ma kaca. Źle. Ma wodę. Dobrze. Ma za dużo wody wg przepisów. Źle, ale do naprawienia.
- To ja wypije teraz, ile trzeba- wymyślił.
Smętny pan kiwnął głową.
Mój spiął się ze wszystkich sił swoich, z całego serca swego.
Pomimo protestów żołądka, pił wodę dzielnie.
Pił.
Pił.
Pił.
Oczy z orbit mu już wychodziły, kiedy zorientował się, że zostało, tak na oko, właśnie jakieś 250.
- Teraz dobrze?- spytał jeszcze raz znudzonego.
Znudzony łypnął.
- Niedobrze.- odpowiedział. - Chodzi o pojemność butelki, a nie ilość płynu.