psy
#it
hit
fut
lek
emu
syn

Czy mogę prosić o rękę...

Czy mogę prosić o rękę pana córki?
- A co, nie masz swojej - zażartował ojciec
- Mam, ale jest już zmęczona...

Wchodzi facet do Banku,...

Wchodzi facet do Banku, ubrany jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, w długi czarny płaszcz, czarną wełnianą czapkę typu Leon Zawodowiec i szybkim krokiem podchodzi do okienka kasowego.
Szybkim ruchem wkłada rękę do kieszeni i cicho mówi do kasjerki:
- Wpadka!
- Chchyyybbbaa chchhodzi ppppanu o NAPAD...
- Nie, WPADKA, dobrze wiem co mówię, zapomniałem pistoletu!

Nauczyciel namawia dzieci,...

Nauczyciel namawia dzieci, by kupiły grupowe zdjęcie, które zrobił im na wycieczce szkolnej fotograf.
- Pomyślcie tylko, jak miło będzie patrzeć na to zdjęcie za 30 lat i mówić: "To Jurek, został adwokatem, a to Kasia, jest dziennikarką ..."
Nagle gdzieś z ostatniej ławki odzywa się głos:
- A to nauczyciel, już dawno nie żyje...

- Jasiu,przyniosłem klocki...

- Jasiu,przyniosłem klocki lego!
- To się świetnie składa!.

Pewnego razu niewidomy...

Pewnego razu niewidomy postanowił odwiedzić Teksas.
Wsiada do samolotu teksańskich linii lotniczych i zapada się w miękkim, dużym fotelu.
- Hej - mówi niewidomy - ale duży fotel.
- W Teksasie wszystko jest większe niż gdzie indziej - mówi siedzący obok pasażer.
Po lądowaniu samolotu niewidomy pierwsze kroki skierował do baru. Dostał kufel z piwem, bada go dłońmi i mówi z podziwem:
- Ale duże kufle tu macie.
- W Teksasie wszystko jest większe niż gdzie indziej - mówi barman.
Po kilku piwach niewidomy pyta barmana, gdzie jest toaleta.
- Na drugim piętrze, trzecie drzwi po prawej.
Niewidomy idzie, ale gubi drogę i zamiast do toalety wchodzi do sali z basenem. Potyka się, wpada do wody i przerażony krzyczy:
- Nie spłukiwać! Nie spłukiwać!

Ciemna, zimna, jesienna...

Ciemna, zimna, jesienna noc. Granica polsko-radziecka. Po stronie polskiej przy ognisku siedzi Polak, zajada pieczone kiełbaski, ziemniaczki, popija piwkiem. Po stronie wschodniej - Rosjanin, wygłodniały, wynędzniały, skóra i kości. Zerka chciwie na drugą stronę granicy:
- Oj, taki głodny jestem, od trzech dni nic w ustach nie miałem... Polaku kochany, my to jak bracia, dajcie mi co do zjedzenia, wspomóżcie...
Polak zamyślił się, myśl przetrawił i odrzekł:
- Dobrze, bracie, ale jeść wam dam, jak trzy wiadra wody dacie radę wypić!
- Ach, cóż... to trzy wiadra - pomyślał Rosjanin - kiedy można będzie co zjeść!
Pije jedno, półtora, dwa, coraz wolniej, skurczony kilkudniowym głodem żołądek ledwo nadąża za następnymi porcjami wody, dwa i pół, Rosjanin usiadł, dwa i trzy czwarte, jeszcze tylko kilka łyków... trzy. Odstawił wiadro, z wysiłkiem spojrzał w stronę polskiej granicy, skąd Polak już krzyczy:
- No, bracie, za taki wyczyn dam wam tyle jadła, ile chcecie!
- Oj, bracie, już nie chcę, nie chcę, nie mogę...
Na to Polak, uśmiechając się od ucha do ucha:
- A widzicie, wam to się pić chciało!!!

Jedzie czołg i maluch....

Jedzie czołg i maluch. Czołg mówi do malucha:
- Ale masz silnik w dupie.
A maluch na to:
- Wolę mieć silnik w dupie, niż fiuta na czole.

Pewien ornitolog-hobbysta...

Pewien ornitolog-hobbysta często wieczorami przesiadywał w ogródku, pohukując jak sowa. Któregoś razu sowa mu odpowiedziała. Od tej chwili co noc przez cały rok „rozmawiał” tak sobie ze swym pierzastym przyjacielem. Robił nawet notatki z tych rozmów. W pewnym momencie uznał, że wielkimi krokami zbliża się do przełomu w komunikacji między gatunkami. Traf chciał, że akurat wtedy jego żona przy pracach ogródkowych wdała się w pogawędkę z sąsiadką.
- Wie pani... Mój mąż jest z zamiłowania ornitologiem. Całe wieczory spędza w ogrodzie rozmawiając z sowami.
- Co za zbieg okoliczności... Mój też!