psy
#it
hit
fut
lek
syn
emu

INWENCJA...

INWENCJA

Gdybym tego nie widział na własne oczy, to bym nie uwierzył. Stałem sobie spokojnie na przystanku autobusowym, za którym zaczaił się patrol drogówki z suszarką. Miejsce wyjątkowo dogodne, bo radiowóz widać dopiero, gdy jest już za późno, o czym przy mnie przekonał się pewien kierowca forda escorta. W pewnym momencie usłyszałem zza przystanku głos a la Jan Himilsbach skierowany najwyraźniej w stronę patrolu:
- Dzień dobry panowie oficerowie!
Dwóch starszych posterunkowych najwyraźniej zdziwionych, że ktoś ich szybko awansował, odpowiedziało: -Dzień dobry.
Autobus coś mi się mocno spóźniał, bo godziny szczytu były, więc wyjrzałem sobie, co za przystankiem się wyrabia. Otóż naprzeciw radiowozu stał troll (osobnik człekokształtny z ponadprzeciętnym zamiłowaniem do alkoholu i zaprogramowanym mydłowstrętem), który mocno balansował ciałem. Troll po pozdrowieniu chrypiał dalej:
- Panowie oficerowie, panowie mi dadzą mandat...
- Panie, ale pan nie popełnił żadnego wykroczenia. W ogóle idź pan stąd bo przeszkadzasz pan w czynnościach
- Wykro... Znaczy, że co? Ale za picie alko... alko... Za picie piwa na przykład... Mandat jest?
- No jest.
- Panowie tu zaczekają... - powiedział troll i oddalił się niepewnym krokiem w kierunku najbliższego sklepu. Po chwili wrócił z puszką piwa marki bliżej nieokreślonej, otworzył ją przy policjantach i wychrypiał: -Panowie, wasze zdrowie! - i się napił. Policjanci już nie mieli wyjścia i dali mu w końcu mandat na kwotę 100zł.
- Panie, coś się pan tak uparł na ten mandat?
- Ja ten mandat pokażę starej, ona da mi stówę żebym zapłacił, a ja za to będę miał chlania na tydzień

Napadało mnóstwo śniegu....

Napadało mnóstwo śniegu. Policjant pyta dozorcę:
- Dlaczego pan nie odśnieżył?
- Bo w telewizji mówili, że zawieje i zamiecie.

HERBATKA...

HERBATKA

Człapię sobie dziś z rana do poidełka, żeby kubeczek czarnej, na oprzytomnienie sobie sporządzić. Podchodzę, a przede mną stoi koleżanka. Miłe i urocze dziewczę, ale jakoś tak mało rozgarnięte raczej. Zapewne nie było by nic podchwytliwego w robieniu herbaty, gdyby nie fakt, że cukier w cukiernicy wyszedł dzień wcześniej i ktoś podrzucił trochę cukru w saszetkach z promocji "Twillings". Owe saszetki wyglądają, jak torebki herbaty, znaczy maja nadrukowana perforacje, sznureczek i wystający kartonik z logo Twillings. I jakież było moje zdumienie, gdy ujrzałem dwie takie papierowe saszetki gorączkowo mieszane przez koleżankę w kubku herbaty. Nic nie powiedziałem. Zalałem swoja kawusie, po czym demonstracyjnie oddarłem gore saszetki z cukrem, wsypując zawartość do kubka.
Mina koleżanki - bezcenna.
A teraz siedzi i tak dziwnie zerka na mnie z za monitora.
Nie bój się, nikomu nie powiem...

Wielbłąd może pracować...

Wielbłąd może pracować nie pijąc przez cały tydzień.
Człowiek może przez tydzień pić, nie pracując.

Policjant podchodzi do...

Policjant podchodzi do zatrzymanego samochodu, a kiedy szyba od strony kierowcy opadła bęc kierowcę pałką w głowę.
- Za co?! - zaprotestował kierowca obmacując guza.
- Tu jest Texas! Kiedy podchodzę do samochodu, dokumenty mają być przygotowane do kontroli. Zrozumiano?!
- Tak jest!
Sprawdziwszy dokumenty policjant obszedł samochód i zastukał pałką w szybę od strony pasażera. Kiedy szyba opadła bęc pasażera pałką w głowę!
- A mnie za co?! - zaprotestował pasażer obmacując swojego guza.
- Żebyś potem nie mógł mówić: No, niechby mnie spróbował tak uderzyć!

Do lejącego w parku żula...

Do lejącego w parku żula podchodzi policjant i pyta:
- Przepraszam, czy musi Pan tu sikać? Toaleta jest zaledwie 50 metrów stąd...
Na to pijak:
- A co to ja niby mam szlauch?

Siedzi dwóch policjantów...

Siedzi dwóch policjantów nad brzegiem rzeki i się opala. Podjeżdża chłop traktorem i pyta:
- Panie władzo, przejadę tędy?
- A pewnie, że pan przejedziesz - odpowiada policjant.
Chłop wjeżdża do rzeki i się topi. Na to jeden policjant mówi ze zdziwieniem do drugiego:
- Ty patrz, on się utopił, a kaczce do brzucha sięgało...

Autobus z wycieczką zbliża...

Autobus z wycieczką zbliża się do granicy.
– Piwo! Siku! – po raz któryś z rzędu rozweseleni pasażerowie zmuszają kierowcę do zatrzymania.
Po dłuższej chwili, gdy już z powrotem zajęli miejsca w autokarze, kierowca pyta głośno:
– Czy kogoś wam nie brakuje?
Cisza. Po przekroczeniu granicy do kierowcy podchodzi mężczyzna i lekko bełkocząc mówi:
– Nie ma mojej żony...
– No przecież – wścieka się kierowca – przed odjazdem pytałem, czy kogoś wam nie brakuje!
Na to facet:
– Ale mnie jej nie brakuje, tylko mówię, że jej nie ma...

ŚLIWKI...

ŚLIWKI

Moja Pierwsza Żona pracuje w dość dużym zespole. Wczoraj ktoś przyniósł do pracy śliwki, ale od razu ostrzegł, że mogą być z mieszkańcem i trzeba sprawdzać. A śliwki - trzeba napisać - spore. Jedna [K]oleżanka otwiera taką śliwkę i pech chciał, że akurat z robalem.
[Wszyscy] - To wytnij ten kawałek.
[K] - Ale on się już po całej śliwce przeszedł...
[MPŻ] - Co się brzydzisz? Brudne nóżki miał?

- Policja?! Z psychiatryka...

- Policja?! Z psychiatryka dzwonię. Pacjent nam spier*dolił!
- Cechy szczególne?
- Łysy i włochaty.
- Łysy i włochaty?! Kurde, to nienormalne!
- Przecież mówię, że z psychiatryka dzwonię...