psy
lek
emu
#it
hit
syn
fut

NOWY ADRES...

NOWY ADRES

Współmałżownik upomniał się żebym mu podała nowego e-mila. Jako, że od lat korzystam z wp, więc końcówka była standardowa: wp.pl. Początek natomiast związany z konkretną działalnością, nazwijmy ją (lekko modyfikując dla niepoznaki): koral szczecin. I co zrozumiał mój boski mąż: oral szczecin @ w dupe pl

MILITARIA...

MILITARIA

W mieście Z., graniczącym z Łodzią ktoś chyba niesłusznie dostał mandat... albo pałą po nerach – fakt pozostaje faktem, iż w stronę miejscowej Komendy Policji poleciały butelki z benzyną.
Dzisiaj komentarzem do tego zdarzenia postanowił podzielić się ze mną pan Jurek, zwany też Dżej-Dżejem, czyli jednoosobowa firma recyklingowa. Komentarz wyglądał tak:
- I ty patrz, jak on to sprytnie zrobił, że go te kamery nie zarejestrowały jak on w nich rzucał tymi no... no... yyy... Młotami kałasznikowa.

ZGADNIJ JAKIE WYKSZTAŁCENIE...

ZGADNIJ JAKIE WYKSZTAŁCENIE MA URZĘDNICZKA

Razem z obecnym mężem załatwiamy formalności przed ślubem. Ja - studentka, mąż - parę lat po studiach, ale jak dotąd się nie obronił. Najpierw kolej męża - odpowiada na kolejne pytania urzędniczki w USC, aż pada feralne:
- Wykształcenie?
- Yyy... Nie mam... - tu się zreflektował - To znaczy średnie!
Wybuchamy śmiechem, pani urzędniczka też się uśmiecha, jak to z nerwów można czasem coś głupiego walnąć. Dochodzimy do serii pytań do mnie.
- Wykształcenie?
- Też nie mam!
Wymieniamy się skonsternowanymi spojrzeniami, powtórzyłam głupi numer męża, co za durna sytuacja. I wtem pani urzędniczka urażonym tonem:
- Średnie to TEŻ jest wykształcenie!

To miało miejsce kilka...

To miało miejsce kilka lat temu, podczas wyjątkowo srogiej zimy. Poszłam z najdroższą rodzicielką na Mszę. Po wszystkim rozmawiałyśmy przed kościołem z proboszczem. Kiedy zaczęło śnieżyć mama zdecydowała, że najwyższy czas wracać do domu. Pożegnałyśmy się. Ona odpala silnik i... nic. Gaz na całą moc, ale samochód nie chce się ruszyć nawet o centymetr. Ksiądz pomaga mi pchać, a mama wciska pedał gazu. Padało coraz mocniej, a my odstawiliśmy cyrki z wycieraczkami, deskami, łopatami (żeby odkopać śnieg spod kół). Nic nie zdawało egzaminu. Proboszcz zawołał wikarego do pomocy. potem jeszcze sześciu ministrantów. Piekielnie było zimno i padało jak cholera. Wszyscy już skonani i zmarznięci, bo pchamy auto z całych sił, a ono ani drgnie. A trwało to już dobre czterdzieści minut. jakież wielkie było zdziwienie, gdy jeden z księży zajrzał do środka samochodu i z uśmieszkiem zapytał: "A może z ręcznego pani zdejmie?". Śmialiśmy się trzęsąc jednocześnie z zimna, a rodzicielka czerwona jak burak podziękowała i przeprosiła za kłopot. Oczywiście samochód ruszył od razu. Dla mojej mamy... YAFUD

DOBRA ZABAWA...

DOBRA ZABAWA

Tak się złożyło, że na skutek pewnej dyskoteki, wylądowałem na pogotowiu w Zakopanem ze złamanym nosem i pękniętym łukiem brwiowym... No cóż... Bywa.
Na miejscu, w korytarzu na leżance zastałem kolesia z nożem w du*ie, a gdy mnie zawołali otworzyły się drzwi i w progu minąłem się z typem wiezionym na wózku inwalidzkim - nieprzytomnym i zakrwawionym od szyi po kostki. Lekarz spojrzał na mnie obojętnym, znudzonym wzrokiem i zapytał:
- Coo? Pan też z tego wesela?

DO DYKTANDA TRZEBA DWOJGA......

DO DYKTANDA TRZEBA DWOJGA...

Bratanica moja, lat 7 z kawałeczkiem, skończyła właśnie pierwszy rok szkoły muzycznej, śpiewa jak najęta. I dziś uraczyła mnie tekstem zaśpiewanym na melodię z "Budki Suflera":
"Do dyktanda trzeba dwojga -
Jeden pisze, drugi sciąga"

Dzisiaj miałem już dość...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

RASOWA...

RASOWA

Moja cioteczka bardzo lubi, jak wszystko do siebie pasuje. Ponadto, posiada sukę - pekińczyka. Piesek ma swój szampon do kąpieli. Niestety, opakowanie powyższego nie pasuje cioteczce do wystroju łazienki, dlatego przelała zawartość do butelki po żelu do higieny intymnej.
Co jakiś czas suka jest kąpana. Jednak tym razem cioteczka trochę jest zdziwiona, dlaczego szampon się tak bardzo pieni. No, oczywiście wymyła sukę w żelu do higieny intymnej.
Ubawiona, podzieliła się, telefonicznie, opowieścią z mężem. A oto, co odpowiedział wujek:
- Żono, przecież to jest rasowy pies, a nie zwykła ci**.

SYZYFOWA PRACA...

SYZYFOWA PRACA

Sobotnia parapetówka u kumpla z okazji bliżej nie określonej,
godzina ok 1-2 w nocy, wszyscy juz "senni". Lać mi się zachciało wiec idę do WC, no ale ktoś mnie uprzedził, siedzę więc i czekam grzecznie. Minęło 5 minut, czekanie siłą rzeczy mi się znudziło, więc pukam do drzwi i grzecznie pytam:
[Ja] - Puk, Puk?
[KtosTam] - Jeszcze chwilka.
[Ja] - Wymiotujesz?
[KtosTam] - Nie, sr*m sobie...
[Ja] - Ehe, no i jak idzie?
[KtosTam] - Kiepsko...
[Ja] – Uuu, a to dlaczego? Problemy jakieś?
[KtosTam] - Nooo, sr*m, sr*m i gó*no z tego wynika...

NA ROWEREK NAD JEZIOREM...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.