PAN PREZES...
Sobotni wieczór, na 20 min. przed seansem kinowym parkujemy z żoną autko w pobliżu kina, wysiadając dopada do nas "stacz" i raczy mnie takim tekstem:
- Witam pana prezesa, widzę że pan prezes nic się nie zmienia, i auto też to samo, tylko pozazdrościć.
- A czego tu zazdrościć? (uśmiecham się przy tym, bo zawsze mnie takie teksty bardzo bawiły, ile to oni nawymyślają tych nawijek, żeby dostać 2 zł za pilnowanie samochodu)
- Jak to czego, co sobota inna kochanka, a pan prezes narzeka.
Dobrze, że żona ma poczucie humoru...