psy
fut
lek
emu
hit
#it
syn

Policjant wraca zmęczony...

Policjant wraca zmęczony z pracy i nagle papuga woła
-Niebieski, Nebieski
- Co
- Ty dupku
Policjant zdenerwowanyidzie do domu na następny dzień wraca z pracy i słyszy
-Niebieski, Niebieski
- Co
- Ty dupku
Policjant zdenerwowany wraca do domu. Następnego dnia:
-Niebieski, Niebieski
- Co
-Ty dupku
Policjant zdenerwowany poleciał an górę do sąsiadki i mówi
-Proszę Pani. Jesli jeszcze raz pani papuga wyzwie mnie od dupka, Pani zapłaci wielką karę a papuga zostanie wysłana do schroniska. Następnego dnia policjant wraca taki pewny siebie i nagle słyszy
- Niebieski, Niebieski
-Co!!
- Ty wiesz co ...

Zając dowiedział się...

Zając dowiedział się że jego synowi ktoś w knajpie wybił wszystkie zęby.
Wchodzi do knajpy i mówi:
- Kto mojemu synowi wybił wszystkie żeby?
Wstaje niedźwiedź:
- Ja, bo co?
- Ano, chciałem się spytać gdzie można znaleźć dobrego dentystę.

Siedzi sobie dwóch kumpli...

Siedzi sobie dwóch kumpli w parku i popija browara.
W najmniej oczekiwanym momencie podjeżdża radiowóz, wysiadają niebiescy i pakują chłopaków do środka. O ile jeden z nich się nic nie odzywa bo wie że i tak będzie mandat to drugi próbuje negocjować:
Panie władzo to co mam zrobić żeby Panowie tego mandatu nie wypisywali?
Policjant odwraca się do tylu i mówi: jak poliżesz się po łokciu to wam odpuszczam
Ale jak po łokciu? - pyta spisywany przecież nikt nie potrafi polizać się po łokciu
Jak nikt? pyta Policjant - ja potrafię - dodaje.
Chłopak tak patrzy na niego z lekkim podirytowaniem i mówi:
Tak ku*** pies to i po jajach da radę się polizać

Dlaczego kogut rżnie kury?...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Król lew postanowił wybudować...

Król lew postanowił wybudować na polanie dla swoich poddanych schronienie, ale to wymagało szeregu zezwoleń, wniosków i podań. Trzeba się było udać do urzędu by tę sprawę załatwić, zwołał więc miejscową społeczność, by wybrała przedstawiciela. Zdecydowano zatem, by był to niedźwiedź, bo duży, silny i wzbudza respekt. Po ośmiu godzinach wraca z urzędu. Lew pyta co tam załatwił, a on mówi, że nic.
- Jak to nic? Ty, taki wielki i nic?!
Wydelegowano więc lisa, chytry i przebiegły i sprytu też ma dużo. Wraca po ośmiu godzinach i też nic.
Lew mówi:
- To może wiewiórkę? Taka delikatna, ładna, szybka i zgrabna...
Podobnie jak poprzednicy też nic nie załatwiła.
- No to koniec naszych marzeń- orzekł król lew.
- A może ktoś na ochotnika?
Zgłosił się osioł, wszyscy pękali ze śmiechu:
- Przecież ty nic nie potrafisz załatwić!
Ale osioł się uparł i poszedł. Wraca po dwóch godzinach uradowany z zezwoleniem w ręku. Ogólne zdziwienie, królowi szczeka opadła. Pytają więc, jak to załatwił, a osioł na to:
- Gdzie otworzyłem drzwi, to ktoś z rodziny...

Wchodzi zajączek do lisiej...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

KOCIE FIGLE... KILKA POMYSŁÓW NA ZABAWĘ...

Niby kotom wystarczy tylko kartonowe pudełko, ale jak ktoś cierpi na nadmiar wolnego czasu i chce zapewnić swojemu pupilowi nieco bardziej wyrafinowaną rozrywkę to może wykorzystać któryś z tych pomysłów.

Funkcjonariusz policji...

Funkcjonariusz policji wodnej na brzegu jeziora dobrze znanego z doskonałych warunków wędkarskich zatrzymał faceta z dwoma wiadrami ryb:
- Czy ma pan pozwolenie na łowienie ryb w tym miejscu?
- Ależ proszę pana, to są udomowione rybki!
- Udomowione?!
- Tak, co wieczór wyprowadzam te właśnie ryby na spacer w tym jeziorku, żeby sobie popływały. Później gwiżdżę i na ten gwizd one same wpływają do mojego wiadra.
- Co mi pan kit wciskasz! Żadna ryba tego nie potrafi.
Facet popatrzył chwilę na funkcjonariusza, po czym powiedział:
- Wobec tego zademonstruję panu. Udowodnię, że to prawda!
- Dobra, pokazuj pan, ale bez żadnych numerów.
Facet wlał więc zawartość wiader do jeziora, postawił je na ziemi i stoi. Policjant stoi obok zaciekawiony:
- No i co?
- Jak to co?
- Zawoła je pan czy nie?
- Zawoła kogo?!
- No, RYBY!
- Ale jakie ryby, panie władzo...

Spotykają się dwa żółwie...

Spotykają się dwa żółwie jeden bez skorupy drugi się go pyta:
- co się stało?
- uciekłem z domu.

Idzie dróżką lis. Nagle...

Idzie dróżką lis. Nagle z krzaków wyskakuje banda rozwydrzonych, wyrośniętych wilczątek. Po chwili lisek dostał wp*erdol, stracił komórkę, portfel i pobity uciekł sromotnie.
Idzie miś. Scenariusz podobny. Miś trochę się stawiał ale efekt ten sam - obrobiony i sponiewierany uciekł.
Idzie zajączek wielkanocny niosąc koszyczek z pisankami. Wyskakują wilczki, a zajączek jak nie zawinie koszyczkiem, sruuuu jednego, drugiego, n-tego, kopem poprawił i wilczątka skowycząc zbiegły.
Morał: Jak masz jaja to zawsze sobie poradzisz.