#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Zatrzymał się kierowca...

Zatrzymał się kierowca na siusiu i mówi do swojego małego:
- Widzisz jak Tobie się chce to ja zawsze staję.....

Z życia wzięte. ...

Z życia wzięte.
Pewna kobieta we Wigilię wraca z zakupów.
Niestety uciekł jej autobus, więc próbowała złapać stopa.
Nagle zatrzymali się policjanci swoim radiowozem, a kobieta mówi:
- Panowie jest Wigilia a mnie uciekł autobus. Bądźcie tak mili i podwieźcie mnie do domu.
Policjanci się zgodzili.
Kobieta mówi im gdzie jechać, aż w końcu dojechali.
- Panowie wszystkie pieniądze wydałam na zakupy więc nie mam Wam jak zapłacić. Może zapłacę Wam w naturze?
Policjanci odmawiają.
Kobieta odchodzi.
Nagle jeden policjant pyta się drugiego:
- Władek a jak się płaci w naturze?
- Nie wiem.
Więc kierowca radiowozu otworzył okno i zawołał:
- Proszę pani a jak się płaci w naturze?
- No ściągnę majtki i Wam dam.
Policjant pyta się drugiego:
- Władek chcesz majtki?
- Nie.
- Ja też nie.
I pojechali.

Był sobie idealny mężczyzna...

Był sobie idealny mężczyzna i idealna kobieta. Pewnego dnia
spotkali się i zostali parą, a że ich związek był idealny, pobrali się.
Ślub był oczywiście idealny. A ich wspólne życie było naturalnie tak samo idealne.
W zaśnieżony, wietrzny wieczór Wigilijny, ta idealna para jechała samochodem po krętej drodze, gdy nagle zauważyła kogoś na poboczu, kto prawdopodobnie złapał gumę.
W związku z tym, że byli idealną parą, zatrzymali się, żeby pomóc.
To był Mikołaj z ogromnym worem prezentów.
Nie chcąc rozczarować dzieci oczekujących na prezenty, idealna para zaprosiła Mikołaja,
z ogromnym worem prezentów do swojego samochodu. I szybko zajęli się rozwożeniem upominków.
Na nieszczęście coraz bardziej pogarszały się (i tak już ciężkie) warunki drogowe i niestety doszło do wypadku.
Tylko jedna z tych trzech osób przeżyła. Kto?
Zastanów się najpierw, a dopiero potem przejdź niżej ...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.

Przeżyła idealna kobieta. Ona była jedyną osobą, która naprawdę istnieje.
Każdy wie, że Mikołaja nie ma, a idealnego mężczyzny tym bardziej.

Dla kobiet ta opowieść tu się kończy!!!

Panowie proszę czytać dalej.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Jeśli Mikołaj nie istnieje i idealny mężczyzna też nie, to za kierownicą musiała siedzieć idealna kobieta. Co wyjaśnia, dlaczego doszło do wypadku. A tak w ogóle jeśli jesteś kobietą i właśnie to czytasz (pomimo, że miałaś skończyć parę linijek wyżej), udowodniłaś coś jeszcze:

KOBIETY NIGDY NIE ROBIĄ TEGO, CO IM SIĘ POWIE!!!

Wpada mężczyzna do knajpy,...

Wpada mężczyzna do knajpy, siada przy barze, zamawia setkę i cały czas pod nosem mruczy: "Pie...lony Matiz, pie...lony Matiz"
Barman mu nalewa wódki, potem następną lufę i w końcu się pyta:
- Co się stało że pan taki zdenerwowany, ma pan Matiza i zepsuł się czy może wypadek jakiś?
Na co klient odpowiada:
- Jaki k...wa Matiz, ja TIRem jeżdżę, przydrzemałem na trasie i do rowu wjechałem. Podjeżdża do mnie jakiś goguś-laluś małym autkiem, Matizem i pyta czy mi pomóc. Patrzę na tego idiotę i pytam jak chce mi pomóc. A on mówi że ma w bagażniku linkę holowniczą, podczepi ją do mojego TIRa i wyciągnie mnie z rowu. Patrzę na tego idiotę i mówię: "Ku...wa, Matizem pan chcesz mnie wyciągnąć?! Jak się to panu uda, tu tutaj w tym rowie panu laskę zrobię".
Barman pyta:
- I co, i co??
Na co klient:
- Pie...lony Matiz....

Policjant zatrzymuje...

Policjant zatrzymuje ciężarówkę i mówi poirytowany do kierowcy:
-Już nie pierwszy raz pana tu widzę i za każdym razem muszę panu zwracać uwagę. Znowu gubi pan towar!
-A ja po raz kolejny panu odpowiadam, że jest gołoledź, a ja jeżdżę piaskarką.

Samochodem jedzie mechanik,...

Samochodem jedzie mechanik, elektryk i programista. W pewnym momencie silnik gaśnie, samochód się zatrzymuje. Mechanik mówi:
- Cholera, pewnie gaźnik się zatkał.
- E, nie. To na pewno cewka zapłonowa. - stwierdza elektryk.
Programista na to:
- Chłopaki, a gdybyśmy tak spróbowali wysiąść i wsiąść jeszcze raz!

Jedzie facet BMW i złapał...

Jedzie facet BMW i złapał gumę.
Zatrzymał się na poboczu i zmienia koło.
Podjeżdża mercedes wysiada gościu i się pyta: - Co pan robi?
- Odkręcam koło - odpowiada facet.
Ten z mercedesa bierze kamień wali w szybę i mówi:
-To ja wezmę radio.

Papież wyjechał na przejażdżkę...

Papież wyjechał na przejażdżkę samochodową, oczywiście prowadził szofer.
Jednakże papież bardzo nudził się "z tyłu" limuzyny.
Nacisnął guzik interkomu i mówi do kierowcy:
- Chciałbym teraz poprowadzić.
Kierowca miał dylemat, bo nie wolno mu było się zamieniać, ale papież to papież.
- Zgoda - powiedział i przesiedli się.
Gdy tylko za kierowcą zamknęły się drzwi papież ruszył z piskiem opon.
Na prostych osiągał prędkość do 240 km/h, zakręty robił na dwóch kołach, słowem prosił się o interwencje bożą.
Dzięki niebiosom zatrzymał ich policjant.
Stróż prawa podszedł do okna kierowcy (szyby były przyciemniane) i puka.
- Zrobiłem coś nie tak? - pyta papież gdy uchyliło się okno.
- Eee, proszę chwilę poczekać - powiedział speszony policjant i poszedł do samochodu zawiadomić centralę przez radio.
- Halo centrala? Dajcie komisarza!
- Tu komisarz, o co chodzi?
- Zatrzymałem osobistość... co robić?
- Zatrzymałeś premiera? - pyta spokojnym tonem przełożony.
- Nie..
- Prezydenta?! - tym razem dało się słyszeć w jego głosie panikę.
- Nie...
- Boże jedyny! To kogo zatrzymałeś?! - komisarz już prawie płakał z bezsilnej złości.
- Nie wiem, ale papież jest jego szoferem...

Biznesmen z Łomży jedzie...

Biznesmen z Łomży jedzie taksówką w Warszawie:
- Słuchaj, świetny kierowca jesteś. Długo jeździsz?
- 5 lat.
- No mistrz normalnie. Słuchaj, a ile zarabiasz?
- 5000 zł miesięcznie.
- Dawaj, ja ciebie zatrudnię u siebie w firmie jako kierowcę. Będziesz woził tylko mnie. Zapłacę 10 tysięcy miesięcznie.
Jadą po Łomży. Biznesmen:
- Skręcaj w lewo teraz.
- Przecież znak stoi - zakaz skrętu w lewo!
- Skręcaj, mówię, ja tu 40 lat mieszkam...
Zaraz za zakrętem stał patrol drogówki. Kierowca:
- No to sobie pojeździliśmy...
Biznesmen na to:
- Ty siedź, a ja zaraz wszystko załatwię...
Wysiadł, podszedł do patrolu, coś tłumaczy, wymachując rękami, policjant spuszcza głowę, biznesmen odwraca się i odchodzi. Wsiada do auta:
- Jedziemy.
- A co pan mu powiedział?
- Powiedziałem, że jeździłeś 5 lat na taksówce w Warszawie i nie będzie byle gnojek ciebie przepisów uczył...

Egzamin na prawo jazdy....

Egzamin na prawo jazdy. Część praktyczna - jazda w terenie zabydowanym.
- Co oznacza ten znak? - egzaminator pyta kierowcę, wskazując ograniczenie do 10 kilometrów na godzinę.
Uczeń nie wie, ale wpada na pomysł jak wybrnąć z sytuacji:
- To znaczy, ze mam panu dać 10 zł.
- Dobrze! - odpowiada egzaminator i przyjmuje pieniądze.
- A co oznacza ten znak? - egzaminator wskazuje na ograniczenie do 30-tki.
- Że mam panu dać 30 zł.
- Dobrze.
Sytuacja powtarza się kilka razy, w końcu egzaminator mówi:
- Jazda w terenie zabudowanym zaliczona. Teraz jedziemy na autostradę!