Jest 1999 rok, wiosna. Wsiadam do samochodu ojca i włączam kupioną chwilę wcześniej kasetę magnetofonową. Po jakimś czasie wybrzmiały ostatnie wersy jednej z piosenek "...i w pachnącą niedzielę, pójdę za południcą. Odejdę, z południcą".
Jest 1999 rok, wiosna. Wsiadam do samochodu ojca i włączam kupioną chwilę wcześniej kasetę magnetofonową. Po jakimś czasie wybrzmiały ostatnie wersy jednej z piosenek "...i w pachnącą niedzielę, pójdę za południcą. Odejdę, z południcą".