Idzie nawalony koles przez cmentarz, patrzy a nad swiezo wykopanym dolem stoi grabarz i pali papierocha.
- Przestrasze go - pomyslal. Zaszedl go od tylu pocichutku i...
- Uuuuuuuuu.... - grabarz nic nawet sie nie odwrocil.
-Uuuuuuuuuaaaaaaa... - powtorzyl, a grabarz nic tylko cmi swojego papierocha.
Facet powtorzyl jeszcze kilka razy wrzeszczac w nieboglosy a ten nic tylko jara... Gosc dal sobie spokoj i udal sie w kierunku bramy. I juz mial opuscic cmentarz kiedy dostal cios lopata w leb. Padl na ziemie a kiedy sie odwrocil ujrzal stojacego nad nim grabarza.
- Mozna straszyc, skakac, tanczyc, spiewac, ale za brame nie wychodzimy.