psy
hit
fut
emu
syn
#it
lek

Pewnego razu profesor...

Pewnego razu profesor wraca do domu zauważył,że u Nowaka jest kort tenisowy,a na nim gra dwóch sławnych światowych tenisistów.
Zdziwiony postanowił zajrzeć do niego:-Skąd to masz?
-A widzisz,bo znalazłem niedawno starą lampę,potarłem i wyłonił się dżin,więc wypowiedziałem życzenie i mam.
-A pożyczysz mi go?
-Nie ma sprawy tylko musisz bardzo uważnie wypowiadać życzenie,bo ten dżin jest nieco przyguchy.
Nowak wziął lampę,poszedł do domu,a kiedy dżin się wyłonił,
zblizył się do niego i powiedział i powiedział jak najwyrażniej potrafił:
-Jutro chcę mieć za oknem górę złota!Rano wstaje,patrzy,a tam góra błota.
Wkurzony biegnie do sąsiada:
-Porosiłem go o górę złota,a jest góra błota.
-A ty myślisz,że ja prosiłem o wielkiego tenisa!

Dawno, dawno temu żył...

Dawno, dawno temu żył sobie książę, na którego wredna wiedźma rzuciła klątwę. Polegała ona na tym, że jednego roku mógł wypowiedzieć tylko jedno słowo, jeżeli jednak nie wypowiedział ani jednego, to w następnym mógł użyć "aż" dwóch.
Pewnego dnia ów książę poznał przepiękną księżniczkę. Od razu się w niej zakochał. Postanowił przez dwa lata milczeć, by trzeciego roku móc powiedzieć jej "jesteś taka piękna". Kiedy jednak ten okres minął, książę doszedł do wniosku, że nie powie jeszcze nic przez kolejne trzy lata, aby do "jesteś taka piękna" dorzucić "bardzo cię kocham". Później jednak zdał sobie sprawę, że jak już tyle się nie odzywał, to wytrzyma jeszcze cztery lata, aby zapytać się od razu "czy wyjdziesz za mnie?".
W końcu po 9 latach milczenia jego radość nie miała granic. Poszedł do swojej ukochanej, zaprowadził ją do królewskiego ogrodu, usiadł obok niej na ławce i wypowiedział sentencję, którą układał w głowie przez tak długi okres:
- Jesteś taka piękna! Bardzo cię kocham! Czy wyjdziesz za mnie?
Po tych słowach księżniczka, odgarnęła swoje piękne blond włosy za śliczniutkie uszko i powiedziała jedwanym głosikiem:
- Przepraszam, co mówiłeś?

Spaceruję sobie wczoraj....

Spaceruję sobie wczoraj.
Całkiem zrelaksowany.
A tu żółty listek spadł z drzewa.
I cały nastrój poszedł w pizdu.
Jesień. Szkoła. Śmierć.

A NA NASTĘPNYM PRZYSTANKU...

A NA NASTĘPNYM PRZYSTANKU WPADŁA POLICJA...

Była sobie swego czasu taka gra komputerowa Arcanum. Jakieś dwa lata temu z kumplem z klasy byliśmy na etapie grania w nią całe dnie i rozmawiania o swoich wyczynach. I tak spotkaliśmy się w autobusie w drodze do szkoły:
- I co napadłeś już na ten bank? - zapytał mnie zaraz po tradycyjnym "Cześć"
- Dopiero za drugim razem. - odpowiedziałem wiedząc, że chodzi mu o grę - Najpierw wszedłem tam z samym nożem, ale troche się bałem więc wróciłem później jak już sobie gnata kupiłem.
- A zabiłeś kobietę co tam pracowała? - zapytał
- Nie chciałem ale mnie zaatakowała i musiałem.
W tym momencie facet siedzący przed nami obejrzał się, zmierzył nas obu lekko przestraszonym wzrokiem, szybko odwrócił się zauważywszy, że zauważyliśmy go, po czym szybciutko wysiadł na najbliższym przystanku.

Przychodzi Adam do szkoły....

Przychodzi Adam do szkoły. Nauczycielka pyta:
-Czemu się spóźniłeś do szkoły - Adam odpowiada
- bo wściekły autobus mnie gonił

Siedzę z żoną i teściami...

Siedzę z żoną i teściami przed telewizorem. Pokazują jakąś kobietę. Mówię:
- Kurde, twarz znajoma!
- To znana aktorka porno! - odpowiada teść.

No i obydwu nam głupio się zrobiło.

Czy film, w którym głowny...

Czy film, w którym głowny bohater ginie może kończyc się happyend'em?
- Może, jeśli głównym bohaterem była teściowa.

- Ile razy śmieje się...

- Ile razy śmieje się z kawału podoficer?
- Trzy. Raz jak mu opowiedzą, drugi jak mu wytłumaczą, a trzeci jak zrozumie.
- A ile razy śmieje się oficer?
- Dwa. Jak mu opowiedzą i jak wytłumaczą.
- A generał?
- Raz, bo on sobie nie da wytłumaczyć.

Spotykają się 4 ludożercy...

Spotykają się 4 ludożercy pytają się pierwszego co dziśaj zjadłeś chińczyka łe same śmieci pytają się 2 co dziśaj zjadłeś japończyka łe sam ryż pytają się 3 co dzisiaj zjadłeś francuza łe same żaby pytają się 4 co dzisiaj zjadłeś polaka o chuchnij

Mosze i Salcia wybrali...

Mosze i Salcia wybrali się w szabas na spacer. Nagle zobaczyli przejeżdżającą taksówkę i biegnącego za nią Icka, rozpaczliwie machającego ramionami.
- Nigdy bym nie przypuszczał, że Icek nie przestrzega szabasu - mówi Mosze.- Widziałaś jak on biegł za taksówką?
- Bóg mówi, abyśmy nie osądzali bliźnich. Może jest chory i musi pilnie jechać do szpitala. - łagodzi Salcia.
- Daj spokój! Biegł 50 km na godzinę! Jest zdrowszy niż Arnold Schwartzenegger.
- No to może jego żona rodzi.
- Urodziła w zeszłym tygodniu.
- Może musi odwiedzić ją w szpitalu - próbuje dalej Salcia.
- Już jest w domu.
- Więc może dziecko potrzebuje lekarza!
- No co ty! Przecież Icek sam jest lekarzem.
- A może musi pilnie jechać do pacjenta w szpitalu?
- Szpital jest w przeciwną stronę.
- No to pewnie zapomniał, że dziś jest szabas...
- Niemożliwe! Miał na sobie jedwabny krawat od Giovanniego. Nigdy nie nosi go w dni powszednie.
- Ależ ty masz oko, Mosze! Ja nawet nie zauważyłam, że on ma krawat!
- Jak mogłaś nie zauważyć!? Przecież przytrzasnął go sobie w drzwiczkach taksówki!