W kosmos wysłano małpę i blondynkę. Pierwsza kopertę z zadaniami otworzyła małpa: "Nacisnąć przycisk, włączyć akumulatory, przeprowadzić badania". Instrukcja dla blondynki brzmiała: "Nakarmić małpę i położyć się spać".
- Córeńko, pozwól na chwilkę...
- Tato, OK, rozumiem. Papierosy znaleźliście? Ze szkoły dzwonili w sprawie wagarów? Jeśli chodzi o pieniądze, wszystko oddam. Tato, trawka w szafie nie jest moja, to na sprzedaż. Jak przyjdzie policja i tak niczego nie znajdzie...
- Kasia, czy szklankę to ty rozbiłaś?
Starszy pan zdał sobie sprawę, że dłużej oszukiwać czasu się nie da i że pora nabyć sobie aparat wspomagający słuch. Udał się zatem do stosownego sklepu. Na pytanie o ceny sprzedawca odpowiada:
- Ooo... różnie. Od 10 zł do 10.000 zł.
- To niech pan pokaże ten model za 10 zł.
Sprzedawca demonstruje:
- Ten guziczek wkłada pan w ucho, a końcówkę tego kabelka do kieszeni.
- Mhm. A jak to działa?
- Za 10 zł wcale nie działa! Ale jak ludzie pana z tym widzą, to mówią głośniej.
(Ta historia została opowiedziana przez pracownicę poczty Januszowi Waissowi w Radiu ZET i zaczęła już krążyć jako autentyk, który przydarzył się tak wielu osobom, że przytoczymy go raz żeby inni już nam tego nie opowiadali)
Wczoraj poszedłem na pocztę wysłać poleconym PITa do Urzędu Skarbowego.
W tym celu zakupiłem i nakleiłem na kopertę okolicznościowy znaczek z napisem:
"JEZU, UFAM TOBIE"
Mama opowiada dorastającej córce:
- Wiesz, twój ojciec w młodości uwielbiał klęczeć u mych stóp.
- Co? Ja? Nigdy!. - odzywa sie mąż z kuchni.
- Nie wtrącaj się - mówi żona - Przecież mówię: jej ojciec.