psy
#it
hit
fut
lek
emu
syn

Na łożu śmierci leży...

Na łożu śmierci leży znany wszystkim zgrywus i żartowniś, zebrała się cała rodzina
- Żono pamiętasz to futro z norek za 1000$, które ci spłonęło? To ja je podpaliłem, a ty braciszku pamiętasz wybuch samochodu? To też ja, a ty ciociu, pamiętasz pożar w willi? to też moja sprawka - proszę wybaczcie mi to, i mam jeszcze ostatnią prośbę, jak umrę połóżcie mnie na brzuchu, wsadźcie mi w tyłek świeczkę i ją zapalcie.
Zmarł.
Rodzina postanowiła spełnić ostatnią prośbę, stoją w kaplicy żałobnej nad nieboszczykiem, a po 5 minutach wpada oddział policji
- Stać, podobno ktoś tu znęca się nad zwłokami!!!

WSZECHSTRONNE CHUSTECZKI...

WSZECHSTRONNE CHUSTECZKI

Na okoliczność świątecznych porządków postanowiłam wyczyścić komputer. Odkurzyłam mu wnętrze, wygoniłam obce formy życia z klawiatury i niestety, skończyły mi się ściereczki. Postanowiłam zatem przetestować inne środki i wyczyściłam mysz i podkładkę chusteczkami do higieny intymnej. Zadowolona z efektu, wpadam do siostry i oznajmiam radosnym tonem:
- Chusteczki do higieny intymnej fantastycznie czyszczą myszkę!
Jej dziwny wzrok uświadomił mi, co powiedziałam. A siostra długo nie mogła zrozumieć, co mnie tak rozbawiło. Kiedy już jej wyjaśniłam, o co chodziło, zaczęłyśmy się wspólnie zastanawiać nad składem środków, którymi są nasączone takie chusteczki. W sumie niewiele się różni od takich turystycznych do rąk. I tym razem to siostrzyczka się popisała elokwencją:
- W końcu coś, co jest dobre dla mojej d*py, nie może być złe dla moich rąk czy twarzy...
Konsternacja. Chwila zastanowienia.
- Ale do buzi nie biorę!
Spadłam z krzesła.

Magiczne Przygody Kubusia...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

IMIENNIKOWY...

IMIENNIKOWY

Żona kuzyna była w zaawansowanej ciąży. Świąteczny obiad i ktoś pyta ciężarówkę, jakie imię dadzą synkowi.
- Ja bym chciała, żeby był Dionizy - odpowiada.
- To może od razu nazwijmy go Pizduś - odpala wkurzony kuzyn.

Zajęcia z BHP na wydziale...

Zajęcia z BHP na wydziale budownictwa. Profesor do studentów:
- Jesteście kierownikami budowy. Na waszych oczach ze schodów spada murarz i ginie na miejscu. Jakie są wasze pierwsze kroki?
Studenci:
- Wezwać karetkę!
- Wezwać policję!
- Poinformować rodzinę!
Profesor:
- Nałożyć trupowi kask i pasy zabezpieczające. Inaczej policja przyjedzie do was...

JEST TAKIE JEDNO IMIĘ......

JEST TAKIE JEDNO IMIĘ... DOBRE DLA DZIEWCZYNKI...

Dwadzieścia parę lat temu, moja, wtedy jeszcze niedoszła małżowinka, pracowała w Pyskowicach na porodówce. Jako że nie wpuszczano odwiedzających na oddział, ojcowie stali pod oknami i oczekiwali na wieści, nierzadko dodając sobie odwagi szlachetnymi trunkami. Pewnego wieczoru pod oknem stał mocno "osłabiony" wielokrotny tatuś, oczekujący, po raz chyba piąty, na wymarzoną córkę. W końcu jego ślubna wychyliła się z okna i dialog:
On - No i co?
Ona - Jak to co?!
On - Czyli...?
Ona - Synka zaś mosz!
On - No to jak mam mu dać na imię? Przeca miała być Karolinka*...
Ona - A dej mu k***a TOTOLOTEK!
...i zawarła łokno...

* Dawno temu była na Śląsku taka gra liczbowa >KAROLINKA<...

Zajęcia z patomorfologii......

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Spotkało sie roz dwóch...

Spotkało sie roz dwóch górników.
- Zeflik znosz śląski napój na k..? - pyto jeden.
- Kwaśnica!
- Psinco!
- No to co?
- Krzynka piwa!
- No to ci teroz też powiem. Znosz śląski napój na d..?
- Nie?
- Dwie krzynki piwa!

Pani zadała w klasie...

Pani zadała w klasie dzieciom wypracowanie, w którym miały napisać o największej niespodziance w życiu. No i Jasio napisał.
"Rano zbudziłem się i pobiegłem do łóżka Mamy i Taty. Wskoczyłem pod kołdrę, a tam... nie było wcale Mamy, tylko Pani Fabisiakowa!!

ZGODNIE Z ROZKŁADEM JAZDY...

ZGODNIE Z ROZKŁADEM JAZDY

Raz kierowca autobusu, nie wiedzieć czemu, otwierał drzwi za każdym razem, jak się nacisnęło guzik otwierania (nawet podczas jazdy - może miał jakieś automatyczne otwieranie przez przypadek włączone, nie wiem). W pewnym, nikle zabudowanym miejscu, tak z 300 m przed przystankiem, jakiś pan nacisnął guzik, a tu myk, drzwi otwarte... Koleś rozdziawił paszczę, a w autobusie ogólny śmiech i ktoś z siedzących:
- Panie, to pospieszny, pan wyskakuje!