psy
hit
fut
lek
emu
#it
syn

- Wiesiek, twoja żona...

- Wiesiek, twoja żona to transwestytka!
- Tak, i co z tego?
- Mogłeś uprzedzić...

SPÓŹNIALSKI...

SPÓŹNIALSKI

Wyszedłem trochę na powietrze zza firewalla, co by zobaczyć, czy mróz nadal ściska i co by produktów spożywczych nieco nabyć. W okolicach sklepu monopolowego widzę taką scenę:
Stoi sobie gościu, nieźle napromieniowany, w czapeczce fikuśnie przekręconej na bakier i coś tam sam do siebie bełkocze. Przechodziła koło niego jakaś kobieta. Ten ją zatrzymał, chwycił za rękaw i grzecznie zapytał:
- Aaaa wwyyy gugugu buuugu? Wooogo?
Pani się spojrzała na pana z politowaniem, ale widocznie znała języki kosmiczne, bo mu odpowiedziała:
- Tak. Tak... Przykro mi Proszę Pana, ale Pana statek już odleciał...

Mąż z żona kłócą sie...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Dwie sąsiadki wpadły...

Dwie sąsiadki wpadły do trzeciej na kawkę.
Siedzą, piją, rozmawiają. Od słowa do słowa, zeszło na przesyłki i listonosza.
- Listonosz puka zawsze dwa razy - zażartowała jedna z przybyłych.
- U mnie też - dodała z uśmiechem druga.
- No chyba żartujecie dziewczyny!... Jeszcze się nie zdarzyło, żeby mnie puknął dwa razy pod rząd!

Biznesmen skarży się...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

A WY OTKUDA?...

A WY OTKUDA?

Historia ta zdarzyła się w latach 70 koledze mojego ojca. Rzeczony kolega był paleontologiem. W tym czasie naukowcy z demoludów jeździli za dinozaurami do Mongolii - tanio, "słuszny" kraj i sporo ciekawych kości w ziemi.
Żyło się dobrze. Wstawało się, pracowało się, ile się chciało, potem piło się, ile się mogło, a potem spało się ile wlazło. Dlatego też pewnego dnia ów kolega, kiedy próbowano go obudzić potrząsaniem za ramię, obruszył się z oburzeniem i próbował zasnąć dalej. Potrząsanie jednak powtórzyło się, dlatego zdecydował się obrócić głowę i otworzyć jedno oko...
W samym środku Mongolii, w pasterskiej jurcie budził go radziecki pułkownik. Widząc, że budzony przytomnieje, wojskowy zadał rzeczowe pytanie:
- Wy otkuda? (skąd jesteście?)
Kolega myśli sobie: "sojusznik nie sojusznik, ale nie jesteśmy w Związku tylko w Mongolii, co on sobie myśli?" - i odpowiedział:
- A wy otkuda?! (a wy skąd jesteście?!)
Pułkownik niezrażony, spokojnie mówi:
- Idi sa mnoj (idź ze mną).
Wyszli przed jurtę, pułkownik pokazuje ręką w jakimś kierunku i mówi:
- My otsiuda. A wy otkuda? (My jesteśmy stamtąd. A wy skąd?)

A teraz proszę się zastanowić, jaka była mina i odpowiedź kolegi, kiedy podążył wzrokiem w kierunku wskazanym przez pułkownika i zobaczył tak na oko batalion pancerny...

Toaleta, pisuary. Sika...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

NIEJEDNO PRZEŻYŁ...

NIEJEDNO PRZEŻYŁ

Różne rzeczy się już budowało, a jak wiadomo darowanemu zleceniu nie zagląda się w kwity. Słowo "darowane" miało tu podwójny wydźwięk albowiem budowaliśmy cele...
Cele te, oprócz nazwy, z systemem penitencjarnym niewiele miały wspólnego, bo dla braciszków zakonnych, a nie osadzonych prawomocnym wyrokiem sądu, w użytkowanie mieliśmy je oddać.
Zjechała więc na miejsce ekipa, a jako że żaden z nas w tego typu zamkniętym ośrodku nie gościł, ciekawie rozglądaliśmy się po placu naszych przyszłych działań.
Czekając na jakiegoś sekretarza zakonnego, czy też innego pułkownika, co raz któryś wysuwał hipotezę cudownego aczkolwiek gwałtownego rozmnożenia się braciszków, co mogło być skutkiem dużej ilości powołań, choć pojawiały się również inne bardziej fantastyczne uzasadnienia.
Po jakiś 20 minutach zjawił się rzeczony sekretarz. Uciszając nas z miejsca oznajmił:
- Panowie tu jest klasztor, więc niewskazane są tu głośne rozmowy, wulgaryzmy i ogólne mącenie ciszy zakonnej.
Spojrzeliśmy na siebie, no bo jak on sobie wyobraża budowanie czegokolwiek z zachowaniem niezmąconej ciszy?
- Panowie, jak sądzę nie mieli nigdy do czynienia z zakonem? - pokiwał głową braciszek.
- Ja miałem... - odpowiedział majster z lekka "wczorajszy" wywołując tym samym zdziwienie na naszych twarzach.
- Doprawdy? - zdziwił się braciszek - A z jakim zakonem jeśli wolno spytać?
- No tego eeee... Bernardyna kiedyś miałem...
Cele jednakże stanęły...

W autobusie kontroler...

W autobusie kontroler pokazuje pasażerom legitymacje i mówi:
-Bileciki do kontroli!
-Spadaj,ćwoku!-krzyczą stojący najbliżej niego skini.
Kontroler rezygnuje ze sprawdzenia biletów skinom i podchodzi do siedzącego obok staruszka.
-Poproszę bilet do kontroli.
-Nie słyszałeś,ćwoku,co koledzy mówili?

OGŁOSZENIE...

OGŁOSZENIE

Pod koniec ślubu kościelnego, jak już para miała wychodzić, ksiądz ogłosił:
"Proboszcz prosi o nie rzucanie ryżem przed wejściem, ze względu na trudności ze sprzątaniem. Jednocześnie informuje, że monetami można rzucać."