#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

- Czy istnieje życie...

- Czy istnieje życie na innych psach? - zapytała pchła pchłę.
- Nie - odpowiedziała nagabywana. - Inne psy są bezludne i tylko krążą dookoła naszego psa. Jak tam może być życie, skoro nie można przeskoczyć z psa na psa?
- Można! - wtrąciła się stara pchła. - Nasi przodkowie przyszli tu z innego psa!
- Niemożliwe - krzyknęły młode pchły. - Powstaliśmy z nieożywionej materii, której fragmenty były na naszym psie!
- Nieożywiona materia nie istnieje - stwierdziła siwiuteńka pchła. - My żyjemy i pies też żyje.
- Gadanie - wmieszała się pchła w okularach. - Pies nie może być żywy, bo jest zbyt wielki!
- Żyje!
- Nie!

... i wtedy pies się zaczął drapać...

Na pewnym osiedlu z dachu...

Na pewnym osiedlu z dachu dziesięciopiętrowego bloku skoczył znany w okolicy menel.
W otwartym oknie na ósmym piętrze, oparte o parapet dwie moherowe panie komentują zdarzenie:
- Jak można tak nisko upaść?

Idzie facet ulicą. Z...

Idzie facet ulicą. Z naprzeciwka - piękna dziewczyna. Mija go, facet myśli:
- Ech, żeby moja żona miała takie nogi....
Za jakiś czas z bocznej ulicy wychodzi inna dziewuszka:
- Ech, żeby moja żona miała taki biust...
Przychodzi do domu, żona otwiera drzwi:
- Wyobraź sobie kochanie, całą drogę do domu tylko o tobie myślałem!

Eskimos, będąc w Kanadzie,...

Eskimos, będąc w Kanadzie, kupił sobie lodówkę.
Zdumiony sprzedawca pyta:
- Po co panu ta lodówka, przecież na Grenlandii mróz trzyma cały rok?
- To proste. Tam na dworze jest minus 60 stopni, w domu minus 40 stopni, w łóżku minus 30 stopni. W lodówce przynajmniej będę mógł się ogrzać.

-Wieczorem, idzie ojciec...

-Wieczorem, idzie ojciec z synem przez park. Syn, pokazuje coś w górze i mówi:
-Tato toperz!
-Nietoperz - poprawia ojciec.
-Jak nie toperz, to co?

Zbyszek i Zenek dzielili...

Zbyszek i Zenek dzielili wspólnie jeden pokój w psychiatryku.
Ten pierwszy miał swoje łóżko, na którym przesiadywał po całych dniach, blisko zakratowanego okna.
Przez otwarte okno do ich pokoju stale wchodziły mrówki.
Zbyszek każdą nową mrówkę chwytał palcami, kładł na dłoni i oglądał.
Po chwili słychać było tylko jego głos:
- Samiczka!... Znowu samiczka!... Ciągle same samiczki!
Zenek, który spokojnie przyglądał się wyczynom kolegi mówi:
- Coś ty, Zbysiu, ściemniasz!... Jak możesz odróżnić samca od samiczki?
- Może mi nie wierzysz?... Chcesz to sam sprawdź!
Zenek, zachęcony zaproszeniem, podszedł do parapetu i chwycił w dwa palce jedną mrówkę.
Położył na dłoni i podobnie jak to robił Zbyszek, zaczął przyglądać się mrówce to z jednej, to z drugiej strony.
Po kilku minutach wytężania wzroku, zrezygnowany mówi:
- Przecież tu ni ch*ja nie widać!
- Samiczka!... Sam widzisz!

CHODZĄCY ROZKŁAD JAZDY...

CHODZĄCY ROZKŁAD JAZDY

Znajomy mojego taty jechał pociągiem w delegację do Szczytna. Siedzi sobie w puściutkim przedziale, pociąg rusza. Luz... Lecz nie dane mu było długo się cieszyć spokojem. Wpadają dwie... a jakże, babcie. Taszczą jakieś wieńce, siadają zajmując 4 miejsca, coś tam szepcą, że ledwie zdążyły i w ogóle. Po chwili pytają wspomnianego sąsiada z przedziału:
- Ten pociąg jedzie do Krakowa?
- Nie, do Szczytna.
- Jak to? Na pewno???
- Jasne, proszę spojrzeć na mój bilet - faktycznie jak byk stoi napisane "stacja docelowa: Szczytno".
Babcie w panikę, że mają jakieś spotkanie, że muszą zdążyć...
- Dobrze proszę się nie martwić, trzeba wysiąść na następnej stacji, wrócić na Warszawę Wschodnią i pojechać następnym do Krakowa.
Babinki wylewają się w podziękowaniach, facet jeszcze pomógł im wysiąść i wraca zadowolony do przedziału. Po wyjeździe z Wawy przychodzi kanar. Wiadomo bilet proszę i jak zawsze... Jednak nie tym razem. Tak patrzy jakoś dziwnie na faceta i mówi:
- Panie, pan zgłupiał? Do Krakowa pan jedzie na bilecie do Szczytna??

Siedziałem z kumplem...

Siedziałem z kumplem w pubie przy barze kiedy usiadła koło mnie super babka. Wyglądała na przygnębioną, więc zagadałem do niej. Szybko się dowiedziałem, że jej zazdrosny mąż zrobił jej awanturę więc wyszła z domu. Jestem dobry w te klocki, więc postawiłem jej parę drinków i zacząłem się "zaprzyjaźniać". Wtedy zobaczyłem jak do baru wchodzi ON.
Miał ze 190 centymetrów i szerokie bary. Odnalazł swoją żonę wzrokiem i zaczął przepychać się w naszym kierunku. Obróciłem się do kumpla i powiedziałem:
- Szybko, pocałuj mnie teraz!

- Skąd jesteś?...

- Skąd jesteś?
- Z Warszawy.
- Nieprawda, warszawiak tak nie odpowiada!
- A jak?
- To mnie zapytaj.
- Skąd jesteś?
- Sp******aj.

Ja tam nie mam problemów...

Ja tam nie mam problemów z podejmowaniem decyzji. Jak jestem głodny to jem, jeśli zmęczony - śpię, jeśli muszę do łazienki, idę do łazienki, a jeśli nic z wyżej wymienionych to siedzę przed kompem.