#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Kłusownik zabił jelenia...

Kłusownik zabił jelenia i niesie go przez las, spotyka go leśniczy:
- A to co?!
- Jak to co, mój pies, zemdlał w lesie to go niosę do domu
- A te rogi?
- A to już jego problem.

Dwóch nawalonych znajomych,...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

CO ROBISZ?...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Rano budzi się ojciec...

Rano budzi się ojciec na kacu, idzie do kuchni i patrzy, jak córka z apetytem wcina śniadanie.
- Jak ty dajesz radę tyle jeść?
- Ja wczoraj nie piłam.
- Nie piła! Żeby teraz tak się nad ojcem znęcać!

W sklepie:...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Dzisiaj rano znalazłem...

Dzisiaj rano znalazłem w lesie czaszkę. Zadzwoniłem po policję, ale chwilę potem zaczęła mnie zżerać ciekawość. Podniosłem czaszkę z ziemi i zacząłem się zastanawiać...
"Kim była ta osoba?", "Skąd pochodziła?", "Jak umarła?" oraz "Dlaczego miała poroże? Czy to jakaś mutacja?"

FORTEPIAN PILNIE SPRZEDAM...

FORTEPIAN PILNIE SPRZEDAM

Mam znajomego. mieszka na Pomorzu. Ma spory dom, taki poniemiecki, a w nim dziadka oraz fortepian - prawdziwy oryginalny Stainway. Poniemiecki jak cały dom.
"Fortepian PILNIE sprzedam" - zamieścił dziadek w ogłoszeniu. Kupcy pojawili się niezwłocznie. Gadka szmatka.
- Zabytek klasy zero. - orzekli kontrahenci - Wiele wart.
- Się wie - odparł dziadek i zaznaczył, że tanio nie odda.
Oddał drogo. Potargowali, podpisali - kupili.
Rzecz w tym, że - jak twierdzi dziadek - ten fortepian najpierw tu stanął, a potem Niemiec wokół niego dom postawił (mur solidny, gruby). Na pytanie, jak oni to mają zabrać, odparł wymijająco (jakoś tak):
- Umowa jest, fortepian wasz, to se bierzcie.
Średnio raz na dwa, trzy lata, dziadek sprzedaje fortepian. Ma całkiem poważne źródło dochodu. Aktualnie siedzi i kombinuje jak jest po niemiecku "Sprzedam PILNIE fortepian..."

- Czy istnieje życie...

- Czy istnieje życie na innych psach? - zapytała pchła pchłę.
- Nie - odpowiedziała nagabywana. - Inne psy są bezludne i tylko krążą dookoła naszego psa. Jak tam może być życie, skoro nie można przeskoczyć z psa na psa?
- Można! - wtrąciła się stara pchła. - Nasi przodkowie przyszli tu z innego psa!
- Niemożliwe - krzyknęły młode pchły. - Powstaliśmy z nieożywionej materii, której fragmenty były na naszym psie!
- Nieożywiona materia nie istnieje - stwierdziła siwiuteńka pchła. - My żyjemy i pies też żyje.
- Gadanie - wmieszała się pchła w okularach. - Pies nie może być żywy, bo jest zbyt wielki!
- Żyje!
- Nie!

... i wtedy pies się zaczął drapać...

Zdzichu za robotą wyprowadził...

Zdzichu za robotą wyprowadził się ze swojej wioski i pojechał do Warszawy.
Poza tobołkami ze sobą wziął tylko swojego kocura. Po jakimś czasie dzwoni do
przyjaciela:
- W zasadzie w porządku. Daję radę.
- A jak kot?
- Wyobraź sobie że nie ma tu kocic!
- To jego problem. A myszy łapie?
- Łapie.
- A zjada?
- No nie. Zabije je trochę inaczej..
- Jak?
- Mówiłem ci. Tu nie ma kocic...

Pani prosi do odpowiedzi...

Pani prosi do odpowiedzi Jasia.
Chłopiec nie może poradzić sobie z zadaniem, więc zaczyna pluć na rękę i wycierać ślinę w głowę.
Pani się pyta:
- Jasiu co robisz?
- Słyszałem wczoraj wieczorem jak tatuś mówił do mamusi: "Kochanie pośliń główkę to na pewno Ci lepiej pójdzie"