#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Jadą samochodem: ojciec,...

Jadą samochodem: ojciec, matka, dwóch synów i córka!
Przed nimi jedzie rowerzysta, a dzieci mówią:
- przejedź go to będzie śmiesznie.
Przejechał, wszyscy się śmieją.
Jadą dalej znów nudno, przed nimi biegnie jeleń.
Znowu dzieci mówią:
- przejedź go to będzie śmiesznie.
Przejechał, wszyscy się śmieją.
Jadą dalej, znowu nudno. Przed nimi jedzie ciężarówka.
Dzieci mówią:
- przejedź ją to będzie śmiesznie.
Matka wystawia głowę przez okno, fuksem udało się ciężarówkę wyminąć. Ale matce łeb urwało. Wszyscy się śmieją tylko córka płacze.
Brat się odwraca i pyta:
- czemu płaczesz?
- bo ja nie widziałam!

Kierowca pyta chłopczyka...

Kierowca pyta chłopczyka stojącego na poboczu drogi:
- Hej bobasku jak dojechać do Wólki?
A skąd pan wie, że nazywają mnie bobaskiem?
- Ja wszystko wiem.
- To po co mnie pan pyta jak dojechać do Wólki?

W warsztacie samochodowym...

W warsztacie samochodowym klient siedzi w fotelu i czyta gazetę, a na kanale stoi samochód. Przychodzi mechanik i zabiera się za auto. Po chwili mówi do klienta:
- Przydałoby się wymienić świece.
- To wymieniaj pan, tylko szybko.
No to mechanik czuje, że złapał frajera i nawija dalej:
- Pasek rozrządu też do wymiany. Klocki i tarcze też. I płyn hamulcowy, i w chłodnicy, i wycieraczki...
- Wymieniaj pan, tylko szybciej, bo nie mam czasu.
Mechanik skończył, odstawił samochód i mówi:
- No, gotowe.
Na to klient pokazując na samochód stojący przed warsztatem:
- No to bierz się pan teraz za mój.

Pan Władek, taksówkarz...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

UROKI MOTORYZACJI...

UROKI MOTORYZACJI

Byłem ci ja wczoraj opony wymienić na zimowe. Zakład wulkanizacyjny mieści się na sąsiedniej ulicy, w sumie i szef, i monterzy, i większość klientów to moi sąsiedzi i znajomi. Całość dzieje się na Śląsku.
Przede mną na podnośnik wjechał szef Rady Dzielnicy swoją wypaśną do bólu, czarną Toyotą RAV4. W bagażniku miał komplet opon i jeszcze parę rzeczy, w tym około metrowy kawał czegoś, co przypominało grubą na trzy palce stalową rurę w kolorze czerwonym, a czego istoty niestety nie poznałem.
Monter wyjął z bagażnika opony oraz wzmiankowaną rurę plus jeszcze parę śmieci, wymienił co miał wymienić, letnie gumy popakował w worki i zabrał się do umieszczania ich w bagażniku. W międzyczasie właściciel Toyoty rozmawiał z szefem warsztatu i dość był zaaferowany, chyba się targował o cenę, bo nie zwracał większej uwagi na montera i to, co robił. Ten natomiast złapał w rękę rzeczoną rurę, wywinął nią młynka i wrzeszczy:
- Panie Alojz! A co jo z tym mom zrobić?! Kaj mom ta ruła wciepać?!
Na to właściciel Toyoty, wciąż zajęty rozmową z szefem:
- A zapakuj mi ją do zadku...
Co prawda miał na myśli umieszczenie rury w bagażniku, ale siakoś tak się fartownie wstrzelił z tym tekstem, że monter najpierw zamarł, a później wraz z całym warsztatem, szefem i niżej podpisanym kulał się ze śmiechu po podłodze...

MOŻE LEPIEJ NIE POMAGAĆ?...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Przed wjazdem na autostradę...

Przed wjazdem na autostradę w stanie Nebraska stary, poobijany samochód zatrzymuje się przed szlabanem z napisem: "Przejazd płatny". Z budki wychodzi facet i mówi do kierowcy: - Dolar za samochód i dolar za pasażera. Kierowca ze zrozumieniem kiwa głową i odpowiada: - Samochód może pan wziąć za dolara, ale żony mniej niż za trzy dolary nie oddam!

Wchodzi pijany facet...

Wchodzi pijany facet do taksówki i taksówkarz się go pyta:
- Dokąd pan chce jechać?
- Ale o zo zozozi?
- No dokąd pan chce jechać?
- Ale o zozozi?
- Gdzie chce pan jechać!
- Ale o zozozi!?
- Jestem kierowcą taksówki i mam prawo zapytać się dokąd chce pan jechać?
- Jestem klientem i mam prawo zapytać się ale o zozozi?

80-letni babcia dzwoni...

80-letni babcia dzwoni na policję, żeby zgłosić kradzież
- Policja... słucham?
- Panie... siedzę w moim nowiutkim samochodzie... zostałam okradziona.
Ukradli prawie wszystko... kierownicę, radio, pedał sprzęgła, hamulec, nawet pedał gazu...
- Spokojnie, już wysyłam do pani funkcjonariusza.
Kilka minut później w samochodzie oficera jadącego do zdarzenia:
- Już wszystko w porządku... nie fatyguj się...
- Jak to nie fatyguj?
- Ona przez pomyłkę usiadła na tylnim siedzeniu.

Na egzaminie na prawo...

Na egzaminie na prawo jazdy egzaminator pyta podstępnie:
- Co pani zrobi, jeżeli po przejechaniu pięciu kilometrów stwierdzi pani, że zapomniała pani kluczyków?
- Zjadę na pobocze, włączę światła awaryjne, wysiądę z samochodu i sprawdzę, co za matoł pchał mnie taki kawał drogi.