psy
hit
#it
fut
lek
emu
syn

Na miasto napadł smok....

Na miasto napadł smok. Palił domy, pożerał dziewice i robił dużo innych okropnych rzeczy. W mieście mieszkało trzech rycerzy: Duży, Średni i Mały. Tak więc mieszkańcy, gdy tylko uświadomili sobie co się dzieje, co sił w nogach pobiegli do Dużego Rycerza po pomoc:
- Duży Rycerzu, Duży Rycerzu! Ratuj nasz gród przed strasznym smokiem! W tobie nasza nadzieja!
Duży Rycerz zmarszczył czoło i rzekł:
- Hmmm... Wyprawa na smoka to poważna sprawa! Nie mogę zdecydować się tak od razu. Dajcie mi czas do namysłu. Przyjdźcie po odpowiedź za... no, za tydzień.
Smok, jak się zdaje, nie miał zamiaru czekać ani godziny. Cóż było robić? Mieszkańcy popędzili co sił w nogach do Średniego Rycerza.
- Średni Rycerzu! Ratuj nas przed okrutnym smokiem!
Średni Rycerz na to:
- No, no... Walka ze smokiem to nie byle co! Muszę się wcześniej dobrze zastanowić - sami rozumiecie. Odpowiem wam za... za... może za dwa tygodnie?
Rozgoryczeni, bez większych oczekiwań, poszli mieszkańcy do Małego Rycerza.
- Mały Rycerzu! Na nasze miasto napadł smok! Ratuj nas!
Mały Rycerz nic nie odpowiedział, tylko osiodłał konia, włożył zbroję, wsiadł na konia, dobył miecza i tarczy i... już, już chciał odjeżdżać, gdy któryś z oniemiałych ze zdziwienia mieszkańców wykrztusił z siebie:
- Mały Rycerzu! Ty... ty nie potrzebujesz ani chwili, żeby się zastanowić?
A Mały Rycerz na to:
- Tu się nie ma co zastanawiać, tu trzeba uciekać!

Umiera stary Gruzin....

Umiera stary Gruzin. Przy łożu śmierci siedzi jego wnuk. Umierający mówi:
- Kiedyś, gdy umarł Lenin, umarł i leninizm... Kiedy umarł Stalin, umarł stalinizm...
- Dziadku Onanie, nie umieraj!

W fabryce rakiet pracuje...

W fabryce rakiet pracuje dwóch kolegów, którzy bardzo lubią sobie popić w fabryce po pracy. Piją służbowy spirytus do czyszczenia podzespołów. Pewnego razu szybko zabrakło spirytus, a pić się dalej chciało.
Spróbowali płynu odrzutowego, pachniał jak wóda.
Jak się już rozeszli do swoich domów, w nocy jeden dzwoni do drugiego.
- Wania, a ty już srał?
- Nie, odpowiada tamten.
- To nie sraj i uważaj na siebie.
- A skąd dzwonisz, że tak słabo Ciebie słychać?- pyta Wania.
- Ja już srałem i jestem w Nowym Jorku.

Do biura agencji ubezpieczenio...

Do biura agencji ubezpieczeniowej wbiega interesant.
- Chciałbym ubezpieczyć dom.
- Bardzo proszę, szanowny panie. Zechce pan usiąść i chwilkę poczekać.
- Kiedy ja nie mam czasu, on już się pali.

Statki kosmiczne "Sojuz"...

Statki kosmiczne "Sojuz" i "Apollo" lecą nad ZSRR.
- Jaki pęd do nauki przejawia naród sowiecki - mówi kosmonauta amerykański z uznaniem - patrzą na nas chyba miliony teleskopów.
- Nie - odpowiada Rosjanin - oni tylko piją z gwinta...

- O jaka fajna puszysta...

- O jaka fajna puszysta kuleczka! To kotek czy kotka?
- Po uszach nie umie pani poznać?
- Po uszach? Nie umiem.
- To królik.

Mazury. Warszawiak na...

Mazury. Warszawiak na polu pewnego chłopa upolował kaczkę. Chłop podbiega i mówi:
- Panie, to moje pole i moja kaczka!
- Ale to ja ją ustrzeliłem! - mówi warszawiak.
Chłop proponuje:
- Rozstrzygniemy nasz spór zgodnie z tradycją. Kiedy chłopy się kłócą, to się kopią w czułe miejsca. Ten z nas, który wytrzyma więcej kopniaków, wygrywa.
- Dobra, zaczynaj - mówi warszawiak. Chłop kopie go z całej siły w krocze. Warszawiak pada na ziemię i niemiłosiernie wyje z bólu. Dopiero po kilku minutach wstaje na nogi i szepce:
- Teraz... teraz chamie.... moja kolej.
Chłop:
- Aaa, bierz pan tę kaczkę i spadaj!

Środek zimy. Fąfara mówi...

Środek zimy. Fąfara mówi do kumpla:
- Wczoraj widziałem, jak dwie kobitki kąpały się w morzu.
- O kurcze, w taki ziąb? Pewnie to morsy.
- Jedna rzeczywiście, mors. Ale ta druga całkiem, całkiem!

W obecności malarza rozprawian...

W obecności malarza rozprawiano o współczesnej młodzieży.
- Prawdą jest - odezwał się w pewnej chwili malarz - że dzisiejsza młodzież jest rzeczywiście okropna. Ale najstraszniejsze jest to ze my do niej nie należymy.