psy
fut
lek
emu
#it
hit
syn

Stasiek Wokulski jest...

Stasiek Wokulski jest biznesmenem i prowadzi elegancki butik na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Wcześniej robi spora kasę na korzystnym małżeństwie z pewną wdową i handlu z Ruskimi. Sam wkrótce też zostaje wdowcem, ale nie pogrąża się w specjalnie w smutku. Uregulowany stosunek do służby wojskowej zapewnił mu udział w Powstaniu Styczniowym, zakończonym, jak wiadomo, zwycięstwem gości.

Na swoje nieszczęście, Stach zabujał się w Izabeli Łęckiej, lasce z rodziny arystokratycznej, świecącej jednakowoż gołą sakiewką. A Stasiek był chłop porządny, regularnie płacił personelowi, sponsorował młodych zdolnych płci obojga, nie miał nic do Żydów i uczył się obcych języków. Honorowy był i potrafił dać w pysk nawet hrabiemu. No i kochał Izkę. Ta jednak olewała go dokładnie, co doprowadziło Wokulskiego do rozpaczy. W desperacji będąc, rzucił się pod koła, opóźnionego na szczęście, pospiesznego do Skierniewic, skąd wyciągnął go jakiś kolejarz. Drugi nurt powieści to pamiętnik starszego gościa - Ignacego Rzeckiego, kombatanta, najlepszego kumpla Wokulskiego i kierownika jego butiku. Miał on nieszkodliwego zajoba na punkcie Napoleona Bonaparte oraz ideę, żeby wydać Staśka za jedną kobietę o niejasnym stanie cywilnym, w dodatku z nieślubnym bachorem. Miły ten dziadzio, gaworzy sobie na stronach pamiętnika, ubarwiając powieść kolorytem epoki. Na koniec powiększa grono aniołków od przepychania chmurek.

Królewna Śnieżka spotyka...

Królewna Śnieżka spotyka w lesie trzech krasnoludków.
- Kim jesteście?
- Siedmioma krasnoludkami!
- Ale przecież...
- Wiemy, wiemy..., mamy przejściowe problemy kadrowe.
- Co z resztą?
- Siedzą w Londynie na zmywaku.

Za siedmioma górami,...

Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami i siedmioma lasami, mieszkała królewna i mówiła: Ja, to cholera mam wszędzie tak daleko!

Dżepetto się wścieka:...

Dżepetto się wścieka:
- Cholera! Kto zapchał trocinami kibel?!
- To ja - odpowiada Pinokio. - Mam sraczkę....

Kłapouchy pyta się Kubusia...

Kłapouchy pyta się Kubusia
-Gdzie prosiaczek
-Leży z świnką
-Chory?
-Nie, wczoraj ją poznał

Po Dworcu Centralnym...

Po Dworcu Centralnym chodzi krasnoludek z latarką i zagląda w różne kąty, pod ławki. Dyżurny policjant pyta:
- Krasnoludku, czego ty tutaj szukasz?
- Złodziei panie władzo.
- To idź stąd, tutaj złodziei nie ma.
Krasnoludek pokręcił głową i poszedł na drugi peron, potem na trzeci. Wszyscy pytali go czego szuka, a on niezmiennie odpowiadał:
- Złodziei szukam...
- Tutaj nie ma złodziei - niezmiennie mu odpowiadano.
Po godzinie takiego chodzenia znowu spotkał policjanta.
- No zjeżdżaj stąd mały. jeszcze ktoś cię rozdepcze... Czego ty do cholery szukasz?
- Latarkę mi ukradli..

Siedzi sobie Puchatek...

Siedzi sobie Puchatek przy ognisku i zajada pieczyste.
Widzi go Tygrysek i postanawia sie przyłączyć.
Po kilku browarach i kawałkach pieczystego, Tygrysek z żalem mówi do Puchatka:
- Wiesz Puchatku, ale Prosiaczka to nie bardzo lubię.
- Jak ci nie smakuje, to nie jedz - odparł Kubuś Puchatek.

Za górami, za lasami...

Za górami, za lasami żyła sobie piękna, niezależna, pewna siebie księżniczka. Pewnego razu natrafiła na żabę siedzącą na kamieniu i przyglądającą się brzegom nieskazitelnie czystego stawu w pobliżu jej zamku. Żaba wskoczyła księżniczce na kolana i powiedziała: - Piękna Pani, byłem przystojnym księciem, aż pewnego razu zła wiedźma rzuciła na mnie urok. Jednakże jeden Twój pocałunek wystarczy abym znów stał się młodym, żwawym księciem, jakim byłem przedtem. Wtedy, moja słodka, weźmiemy ślub i będziemy razem z moją matką gospodarować w tym zamku. Tam będziesz przygotowywać mi posiłki, prać moje ubranie, rodzić mi dzieci, i będziemy żyli długo i szczęśliwie...
Tego wieczoru, przygotowując kolację, przyprawiając ją białym winem i sosem śmietanowo-cebulowym, księżniczka chichocząc cichutko pomyślała:
- No k..wa, nie sądzę...
I dalej przewracała skwierczące na patelni żabie udka w panierce.

Warszawiak, Ślązak i...

Warszawiak, Ślązak i Kaszub pojechali na wczasy do Egiptu. Gdy płynęli łódką, wyłowili z wody gliniany dzban z dziwną pieczęcią. Po chwili złamali tę pieczęć i z dzbana wyleciał Dżinn.
- Uwolniliście mnie, spełnię wasze trzy życzenia. Po jednym na każdego.
Kaszub:
- Ja tak kocham Kaszuby... Niech zawsze woda w jeziorach będzie czysta, ryb będzie pod dostatkiem, a turyści niech będą porządni i bogaci.
Dżinn:
- Nudnawe życzenie, ale jak chcesz. Zrobione.
Warszawiak:
- Wybuduj dookoła Warszawy ogromny mur, żeby odgrodzić moje miasto od reszty tego zacofanego kraju i żeby żadni wsiowi mi tu nie przyjeżdżali.
Dżinn:
- OK. Zrobione. Teraz ty - Dżinn zwraca się do Ślązaka.
Slązak:
- Powiedz mi coś więcej o tym murze wokół Warszawy.
- No, otacza całe miasto, jest betonowy, wysoki na kilometr i szeroki na trzy kilometry u podstawy. Mysz się nie prześlizgnie.
ślązak:
- Dobra. Nalej wody do pełna.

Pan Bóg stworzył Adama....

Pan Bóg stworzył Adama. Adam cieszył się światem jaki stworzył dla niego
Bóg. Jednakże po pewnym czasie stwierdził, że bardzo się nudzi. Poskarżył
się wiec Panu Bogu. Bóg na to:
- Adamie. Mogę stworzyć ci istotę, która będzie inteligentna, piękna,
będzie spełniała twoje życzenia, dogadzała ci i będzie ci posłuszna, ale
to kosztować cię będzie rękę i nogę. Adam myśli i myśli i w końcu mówi:
- A co dostanę za żebro?