Policjant w małym miasteczku zatrzymuje motocyklistę, który pędził główną ulicą.
- Ależ panie sierżancie, ja mogę wytłumaczyć - mówi facet.
 - Cisza - rzucił policjant - Zamierzam ochłodzić pański temperament w areszcie, zanim nie wróci komendant.
- Ale panie sierżancie, chciałem tylko powiedzieć, że...
 - A ja powiedziałem, że ma być cisza! Idzie pan do aresztu!
 Parę godzin później policjant zajrzał do celi i powiedział:
 - Na szczęście dla pana, komendant jest na ślubie córki. Będzie w dobrym nastroju, jak wróci.
 - Niech pan na to nie liczy - odpowiedział facet z celi - Jestem panem młodym.