psy
lek
fut
emu
#it
hit
syn

ZWIERZENIA INTERNAUTY...

ZWIERZENIA INTERNAUTY

Niniejszy list był zaadresowany do operatora "xxx":
"Od roku jestem użytkownikiem Waszej "wspaniałej" usługi blue connect. Szybkość dostępu do zasobów internetu jaką oferujecie spowodowała, że stałem się zupełnie innym człowiekiem. Zauważyłem, że wiele spraw można odłożyć na później, nawet wiele później, że jutro też jest dzień. Zacząłem dostrzegać wokół mnie świat, o którym w codziennej harówce na cudze marzenia już dawno zapomniałem.
Przestałem warczeć na ludzi i zauważać ich problemy. W trakcie otwierania się stron, które często z powodu wolnego transferu wygasają, mam czas na rozmowę z dziećmi, zauważam piękno przyrody przechadzając się po balkonie, nocą podziwiam konstelacje, obserwuję śpiącą żonę wspominając studenckie czasy (Ona ma szybki internet). Początki tej "terapii" były bardzo trudne.
Byłem bliski rezygnacji, ale Wasza wiara w pacjenta, przepraszam klienta, że da sobie radę umocnia zapisem w dobrowolnej umowie o możliwości utraty 1200,00 zł za dezercję dodała mi otuchy. Tak, przyznaję byłem uzależniony od 512 kb/s. Wolniejszy transfer powodował, że zachowywałem się jak w ataku białej gorączki. Padały słowa goryczy pod adresem operatora i supportu. Groził mi nawet rozpad domowego ogniska. Ale po roku zmagań, konsekwentnej pracy nad zrozumieniem istoty usługi tylko za ok 100,00 z miesięcznie mogę powiedzieć jak na terapii grupowej: jestem użytkownikiem blue connect, zmieniłem się, dziękuję, kocham Was.
P.S. zastanawiam się czy jak net przyspieszy dotrzymam mu tempa?"

GWIAZDA FILMOWA...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Mam 15 lat. Wczoraj miałam...

Mam 15 lat. Wczoraj miałam urodziny. Mama chciała mi kupić jakiś prezent, więc poprosiłam ją o płytę Red Hot Chili Peppers, mojego ulubionego zespołu. Zamiast niej dostałam płytę Justina Biebera, ponieważ mama uznała, że ta muzyka jest bardziej odpowiednia dla mojego wieku. YAFUD

MAGIK...

MAGIK

Los skazał mnie kiedyś na pobyt w szpitalu na ortopedii. Na ortopedii to wszyscy raczej tacy bardziej połamani są i sprawy fizjologiczne załatwiają na miejscu do "basenu" ewentualnie do "kaczki". Miejscówkę miałam luksusową na korytarzu obok męskiej toalety. Z racji tego nie mogłam narzekać na męskie towarzystwo. Kto był chodzący i "musiał" to przy okazji przystanął pogadał i dzięki temu miałam najnowsze wieści z całego oddziału.

W tych opowieściach bardzo często występował osobnik nazywany Magikiem. Magik to Magik tamto itd. Ciągle Magik. Zapytałam, dlaczego go tak nazywają.

Otóż Magik został przywieziony na oddział ze złamaną nogą, to był jego pierwszy pobyt w szpitalu dlatego wszystko też było dla niego nowe i zagadkowe. Po jakimś czasie zaczął być czegoś niespokojny. W końcu nie wytrzymał i wyznał siostrzyczce, że tu cytuję "mu się chce". Siostra w mig zrozumiała, o co chodzi i przyniosła biedakowi kaczkę ( to taki czajniczek z 20cm rurką o kształcie anatomicznym, gdzie się wkłada ministra i się sika). Problem polegał na tym, że jemu niestety nie "pić" się chciało tylko " jeść" aaaaaaaaaaaaaaale DAŁ RADĘ!
Dokonał sztuki, że tak powiem biblijnej, przecisnął wielbłąda przez ucho igielne! Zaparkował klocka w kaczkę. Nikt nie wie jak mu się to udało! Sztuczka magiczna.

Energetyka przysłała...

Energetyka przysłała mi powiadomienie, że mój dług za prąd ma już rok.
Przeprosiłem za to, że zapomniałem i wysłałem im kartkę urodzinową.

PRZYJEDŹ DO MNIE DO PRACY...

PRZYJEDŹ DO MNIE DO PRACY

Mam kumpelę. Jej "wystąpienia" niejednokrotnie dostarczyły mi radości. Aby zrozumieć jedno z nich, nadmienię, że latem pracowała w kiosku przy lodomacie (dla niewtajemniczonych - maszynie do lodów włoskich).
Pewnego pięknego dnia stałyśmy sobie na przystanku autobusowym. Naszą miłą gadkę przerwał telefon od jej chłopaka. Nie za bardzo chciało mi się podsłuchiwać, ale jedno zdanie po prostu zwinęło mnie tak, że stałam się dwa razy szersza, ale o polowe niższa. W pewnym momencie złożyła mu propozycje chyba nie do odrzucenia:
- Karol (imię zmienione), przyjedź do mnie do pracy, zrobię Ci loda!
Do dzisiaj nie wiem, czemu się kulałam po ziemi...

ORTOPED(K)A...

ORTOPED(K)A

Jakoś się tak ostatnio złożyło, że mam połamaną szczękę. Konkretniej pękniętą żuchwę i lekarz zadrutował mi zęby na sześć tygodni (wyobrażacie sobie? Sześć tygodni tylko rosołek i barszczyk jadłem...)
Otóż moja koleżanka (blondynka, żeby nie było wątpliwości) podeszła do mnie i się pyta z troskliwą minką:
- Ej, a ty masz szczękę połamaną, tak? Ale jak oni ci tam ten gips wsadzili?

Biedronka. Zima. Ślizgawica...

Biedronka. Zima. Ślizgawica jak jasna cholera. Ze sklepu wychodzi facet niosąc pięć wytłaczanek jajek klasy S ( po 3,99 za wytłaczankę ) i kieruje się w stronę parkingu położonego za "węgłem supersamu". Facet idzie i ślizga się na nie uprzątniętym chodniku, balansuje ciałem, słowem robi wszystko, żeby się nie wypier**lić. Całą sytuację obserwuje młoda idąca za nim dziewczyna. Facet znika za rogiem budynku i słychać głuche "jebudu" Dziewczę rzuca się w tym kierunku na pomoc. Faktycznie gość leży machając niezgrabnie nogami. Panienka zapiera się na śnieżnej zaspie i ciągnie faceta do góry.
- Nic panu nie jest? - pyta
- Nic - sapie gość
- A jajka? Co z jajkami?
- Jajka? Dziękuję, w porządku - odpowiada mężczyzna patrząc na czerwieniejącą twarz dziewczyny, która w tym momencie zobaczyła jak facet, za którym szła ładuje właśnie swoje wytłaczanki do bagażnika samochodu jakieś dwadzieścia metrów od nich.

HODOWLA I UPRAWA...

HODOWLA I UPRAWA

Kilka latek temu, wybrałem się z moją familią (tzn. wujek, mój braciszek i my father) na jakieś tam targi firmy nasienniczej xxx, gdzie zachwalano produkty firmy xxx, a żeby zachęcić do ponownego odwiedzenia targów, był poczęstunek: grill i inne. Tak więc i my zajęliśmy miejsca przy stole, zostało jedno wolne miejsce. Wtem pojawia się pewna dystyngowana, starsza pani i pyta:
- To miejsce wolne?
- Tak - mówi mój ojciec.
- Może pani usiąść, jeżeli powie, co najlepiej hodować i co uprawiać. - przemawia mój wujaszek.
- Dobrze...
Babinka poszła sobie po kiełbaskę i piwko. Przychodzi.
- Namyśliła się pani? - zapytuje mój stryj.
Dama przysiada się, zdejmuje jedwabne rękawiczki i po chwili namysłu mówi:
- Wie pan, najlepiej to hodować emerytów i rencistów...
- A uprawiać?
Starsza pani zupełnie spokojnie, z powagą:
- ...Wie pan, najlepiej to uprawiać sex!

W mojej okolicy mieszka...

W mojej okolicy mieszka niewidomy jegomość o imieniu Tomasz. Jest dobrym znajomym mojej rodziny. Kilka dni temu wpadł do nas z wizytą w późnych godzinach wieczornych kiedy to na dworze jest już ciemno i zapukał do naszych drzwi. Pierwsze słowa mojej matki po otworzeniu drzwi brzmiały; "Jak Pan tu trafił tak po ciemku panie Tomku?" po wizycie kiedy pan Tomek wychodził mój ojciec rzucił: "Czekaj Tomek zapale Ci tam na schodach bo nie będziesz nic widział"... YAFUD