psy
#it
hit
fut
lek
emu
syn

- Jola, dokąd tak pędzisz?...

- Jola, dokąd tak pędzisz?
- Dzwonił Adrian i powiedział, że chętnie pogra w bilard. Powiedział, że ma kija i dwie bile, a ja mam tylko przynieść swoje łuzy.

Pewien oficer zauważył,...

Pewien oficer zauważył, że jeden z żołnierzy zachowuje się bardzo dziwnie: stale chodził po terenie jednostki, podnosił każdy znaleziony papier, oglądał z obu stron, mruczał pod nosem: "To nie to" i odkładał. Po jakimś czasie oficer wysłał żołnierza do psychiatry. Ten przebadał pacjenta, uznał go za fiźniętego i nienadającego się do dalszej służby w wojsku. Podaje żołnierzowi kwitek, ten ogląda i stwierdza:
- To jest to!

Byłem dzisiaj w banku...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

- Możesz mi pomóc?...

- Możesz mi pomóc?
- A w czym problem?
- Mam tekst w formacie .txt, a wysłać muszę w formacie .doc. Jak to zrobić?
- Znaczy, musisz zmienić format? To uruchom sobie okienko wiersza poleceń i pisz: 'FORMAT', potem spacja... Na jakim dysku masz ten tekst?
- Tam, gdzie Windows...
- Aha, znaczy na C, to piszesz po spacji 'C' i stawiasz dwukropek. Naciskasz Enter i gotowe.
- To zadziała?
- Pewnie, to najszybszy sposób...

TEN TO MA SZCZĘŚCIE... ...

TEN TO MA SZCZĘŚCIE...
Mieliśmy mały wypadek samochodem. Przód skasowany, odholowaliśmy złom do pobliskiego znajomego, Heńka blacharza, co to każdy samochód, w jakim by nie był stanie, wyklepie. Stoimy w warsztacie, na co Henio złota rączka, lekko wstawiony, patrzy krytycznym okiem na dzieło i mówi, że się wyklepie.
Niestety, podczas oględzin, żeby lepiej widzieć, przechylał się coraz mocniej w jedną stronę, aż wreszcie lekko przesadził i wpier**lił się do kanału. Myślałem, że Heniek się zabił, taki huk wydała jego czaszka w momencie styku z podłożem. Wszyscy troskliwie zaglądamy do kanału...
- Heniek, kufffa żyjesz?
- Taaak... Dobrze, że beton zamortyzował upadek...

Rozmowa w Studio On Beat...

Rozmowa w Studio On Beat

Brodway:Leon patrz!Diego zabiera Ci Violettę
Maxi:Masz rację Brodway!
Leon:Zaraz z nim pogadam jak psycholog z blondynem!!

Ksiądz, chirurg i polityk...

Ksiądz, chirurg i polityk rozgrywają cotygodniową partyjkę golfa. Mniej więcej przy czwartej jamce podchodzi do nich menedżer z klubu z prośbą o przerwanie partii.
- Dlaczego?! - pyta lekko podenerwowany polityk.
- Wiecie panowie, mały mały problem. Ta grupa, która grała przed wami, jeszcze nie skończyła...
- Co nas to obchodzi! Jesteśmy członkami klubu, gramy tu co tydzień! - krzyczy zdenerwowany już polityk.
- Przepraszam, ale jest to grupa strażaków, którzy stracili wzrok przy akcji gaszenia szkoły w naszym mieście, zrozumcie panowie...
Konsternacja...
Pierwszy odzywa się lekarz:
- Hm, to rzeczywiście zmienia postać rzeczy. Mimochodem, jutro jadę na sympozjum, porozmawiam z kolegami, może moglibyśmy coś zrobić dla tych odważnych ludzi...
- W niedziele odprawię mszę w ich intencji - deklaruje ksiądz.
W końcu odzywa się polityk:
- I tak, k***a nie rozumiem, czemu nie mogliby grac w nocy!

MATCZYNA TROSKA...

MATCZYNA TROSKA

Leżę wieczorem na łóżku, światło zgaszone, ciemno, jak to w nocy, nic nie robię.
Drzwi się otwierają, zagląda do środka moja szanowna rodzicielka, rozgląda się chwilę i pyta:
- Uczysz się?

MAGIK...

MAGIK

Los skazał mnie kiedyś na pobyt w szpitalu na ortopedii. Na ortopedii to wszyscy raczej tacy bardziej połamani są i sprawy fizjologiczne załatwiają na miejscu do "basenu" ewentualnie do "kaczki". Miejscówkę miałam luksusową na korytarzu obok męskiej toalety. Z racji tego nie mogłam narzekać na męskie towarzystwo. Kto był chodzący i "musiał" to przy okazji przystanął pogadał i dzięki temu miałam najnowsze wieści z całego oddziału.

W tych opowieściach bardzo często występował osobnik nazywany Magikiem. Magik to Magik tamto itd. Ciągle Magik. Zapytałam, dlaczego go tak nazywają.

Otóż Magik został przywieziony na oddział ze złamaną nogą, to był jego pierwszy pobyt w szpitalu dlatego wszystko też było dla niego nowe i zagadkowe. Po jakimś czasie zaczął być czegoś niespokojny. W końcu nie wytrzymał i wyznał siostrzyczce, że tu cytuję "mu się chce". Siostra w mig zrozumiała, o co chodzi i przyniosła biedakowi kaczkę ( to taki czajniczek z 20cm rurką o kształcie anatomicznym, gdzie się wkłada ministra i się sika). Problem polegał na tym, że jemu niestety nie "pić" się chciało tylko " jeść" aaaaaaaaaaaaaaale DAŁ RADĘ!
Dokonał sztuki, że tak powiem biblijnej, przecisnął wielbłąda przez ucho igielne! Zaparkował klocka w kaczkę. Nikt nie wie jak mu się to udało! Sztuczka magiczna.

Rano w biurze....

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.