psy
hit
fut
lek
emu
syn
#it

WSZECHSTRONNE CHUSTECZKI...

WSZECHSTRONNE CHUSTECZKI

Na okoliczność świątecznych porządków postanowiłam wyczyścić komputer. Odkurzyłam mu wnętrze, wygoniłam obce formy życia z klawiatury i niestety, skończyły mi się ściereczki. Postanowiłam zatem przetestować inne środki i wyczyściłam mysz i podkładkę chusteczkami do higieny intymnej. Zadowolona z efektu, wpadam do siostry i oznajmiam radosnym tonem:
- Chusteczki do higieny intymnej fantastycznie czyszczą myszkę!
Jej dziwny wzrok uświadomił mi, co powiedziałam. A siostra długo nie mogła zrozumieć, co mnie tak rozbawiło. Kiedy już jej wyjaśniłam, o co chodziło, zaczęłyśmy się wspólnie zastanawiać nad składem środków, którymi są nasączone takie chusteczki. W sumie niewiele się różni od takich turystycznych do rąk. I tym razem to siostrzyczka się popisała elokwencją:
- W końcu coś, co jest dobre dla mojej d*py, nie może być złe dla moich rąk czy twarzy...
Konsternacja. Chwila zastanowienia.
- Ale do buzi nie biorę!
Spadłam z krzesła.

Wszystkie choroby pochodzą...

Wszystkie choroby pochodzą od stresu.
Tylko weneryczne wywodzą się z zadowolenia.

Ksiądz chodzący po kolędzie...

Ksiądz chodzący po kolędzie puka do drzwi. Otwiera mu mała dziewczynka i mówi:
- Rodziców nie ma w domu.
- Nie szkodzi, wejdę tylko pomodlić się i zaraz pójdę.
- Niech ksiądz wejdzie.
Po wspólnej modlitwie ksiądz pyta:
- A gdzie poszli twoi rodzice?
- Do znajomych.
Ksiądz:
- Jeśli następnym razem rodzice będą szli do znajomych, powiedz im żeby zabrali swoje nogi spod łóżka.

- Szanowny panie, byłbym...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

KABARETOWY...

KABARETOWY

Byliśmy wczoraj na imprezie. W tle leci kabaret Hrabi. Oglądamy, komentujemy w pewnym momencie pytam koleżanki:
- Cholera wyleciało mi z głowy jak oni się wcześniej nazywali?
- Wcześniej? Potem.

ZABURZENIA W CIĄGŁOŚCI CZASU...

ZABURZENIA W CIĄGŁOŚCI CZASU

Siedzę sobie u pani magister i rozpracowuje zadany projekt. Nagle uchylają się drzwi, wpada jakiś jegomość, zarośnięty, oczy przekrwione i pyta:
- dd, można na konsultacje?
- Dziś nie mam konsultacji.
- Jak to nie, wyraźnie pisze: wtorek 10:00-12:00.
- Hmm... Ale proszę pana, dzisiaj czwartek.
Popatrzył, podrapał się po głowie (chyba się zastanawiał, co zrobił z 2 dniami), i zamykając drzwi rzekł:
- Dziwne...

- Zenek, a jak wczoraj...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

- Po czym poznać, że...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

LUDZIE SĄ JEDNAK PO**BANI......

LUDZIE SĄ JEDNAK PO**BANI...

Było to lat temu wiele - drugi, może trzeci rok studiów. Zdominował moje życie wówczas pewien klasyk - gitarzysta, który znał swoją wartość. Szwendaliśmy się razem jakieś trzy lata, aż doszedł do wniosku, że grzech popełniamy, bo go jedni tacy przebudzili... Ale był czas, że chłop normalny był, pogrzeszyć umiał, aż miło, no i wygrywał na gitarce klasycznie, że laski szczały po nogach i kochały się w nim na zabój. Któregoś dnia klasyk mówi do mnie:
- Ssłuchaj, w Pinokiu dzisiaj "śpiewać każdy może", a mnie kasa potrzebna. Idziemy, coś zagram, dostane pierwszą nagrodę i parę stów wpadnie do kieszonki.
Poszliśmy. Zaśpiewał. Zagrał. Dostał nagrodę.
Drugą :/
A druga nagroda to były narty. Bez kijaszków ino. Klasyk, z niewiadomych przyczyn, uznał, że drugie miejsce to wina moja, świata, pogody, jurorów... Nie gadał ze mną.
Stoimy więc w tej nocy po konkursie na przystanku, milczący i źli, kwietniowa pogoda zmienna jak mój narzeczony osobisty. Nagle z nieba spadło kilka płatków ostatniego tego roku śniegu. Obok nas czeka na autobus nocny kilku wesolutkich młodzieńców. Patrzą tak na nas, patrzą chybotliwie. W końcu jeden przemówił odpowiednio głośno, gapiąc się na mojego i przytroczone do grzbietu wygrane deski:
- Ludzie to są jednak poj**ani. Parę płatków śniegu spadnie, a ci jak debile już na narty się wybierają.

Zły brat popadł w alkoholizm...

Zły brat popadł w alkoholizm i stał się kobieciarzem, a dobry ożenil się, miał dzieci etc.
Pewnego dnia zły brat umarl.
Po kilku latach i ten dobry odszedł i dostał się do Nieba.
Jednak nurtowalo go gdzie jest jego brat, wiec poszedł do Boga i zapytał o to.
Bóg odpowiedzial, że to zły czlowiek był i nie zasłużyl na Niebo ...
Dobry brat zmartwił się, i powiedział, ze tęskni za swoim bratem i chcialby go zobaczyć.
Bóg zlitował się i dał mu moc wglądniecia do Piekla.
No i znalazl dobry brat swojego złego brata siedzącego z kuflem w dłoni i cudowną blondyną przy boku.
Dobry brat zwrócil się do Boga: "Nie mogę uwierzyc - brat siedzi z kufelkiem obłapiając piekną kobiete. Tak więc Pieklo nie może być takie złe"
Bóg wyjasnił: "Rzeczy nie zawsze są takimi jakie się je widzi. Kufel jest dziurawy. Blondynka nie."