#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Na ławce przy podjeździe...

Na ławce przy podjeździe do garażu przysiadło sobie kilka staruszek. Siedzą, rozmawiają. Nagle pod garaż podjeżdża wypasiona beemka, wysiada z niej łysy koleś w dresie, podchodzi do staruszek i zaczyna na nie krzyczeć:
- Coście się tak porozsiadały!? Won mi z mojego podjazdu!
Jedna ze staruszek odpowiada:
- I czego ty, synku, krzyczysz na nas? W ogóle nie szanujesz starszych! Powiem mojemu wnuczkowi, jak nas traktujesz, on nie pozwoli, żeby mnie ktoś obrażał!
- Co!? Wnuczkowi? Taki mocarz z niego? To niech jutro tu będzie. O piątej po południu! Przekaż wnuczkowi, że jutro się policzymy!
Następnego dnia pod garaż podjeżdża pięć beemek, wysiada z nich kilkunastu łysych karków z łańcuchami i bejsbolami w rękach, rozglądają się po podwórku. Ten, który dzień wcześniej wyganiał staruszki znów podchodzi do nich:
- No, babcia, gdzie twój wnuczek? Wystraszył się?
- Nie, gdzieś tu jest. Cholera wie, gdzie - on przecież u mnie snajper!

PRZEGAPIONA ZMIANA TEMATU...

PRZEGAPIONA ZMIANA TEMATU

Jestem sobie ja w Karpaczu. Drugi raz zresztą - z tym, że rok temu na szczycie Śnieżki było 0 stopni, a ja miałem tylko bluzę, a w tym roku było 20, a ja miałem na sobie kurtkę. Jak się człowiek chce przygotować, to nigdy nie wychodzi. Ale ja nie o tym. Idziemy sobie ze znajomymi po Karpaczu i dyskutujemy o konflikcie gruzińsko-rosyjskim. Dyskusja powoli przeradza się w gdybanie, co by było, gdyby Władysław jednak został carem Rosji i takie tam. Słowem - dyskusja o władzy w Rosji. W tym momencie się wyłączam, bo sprawdzam coś na komórce. Dyskusja zmienia swój temat - tym razem są to loty kosmiczne, ale ja niestety o tym nie wiem. Myślę, że nadal tematem jest władza w Rosji. W pewnym momencie słyszę pytanie:
- Jak się nazywała ta suka z Rosji?
Na co ja w pełni przekonany co do słuszności odpowiedzi:
- Caryca Katarzyna?
... A to o Łajkę chodziło.

Jasio pyta sie taty:...

Jasio pyta sie taty:
-skąd sie biorą dzieci?
Tata:
-bocian je przynosi...
Na to Jasiu:
-łee tatuś... mama taka fajna babka a ty bociany pie*****sz!!!

JULECZKA...

JULECZKA

Nadmienię tylko ze Juleczka Księżniczka Słoneczko Kochane (tak nazywa ją jej mama) ma dwa i pół roku.
Przy obiedzie. Jemy lasagne nagle Juleczka mówi:
- Mamo, ale dobre! Jak piesek!
Skąd jej się to wzięło to nikt nie wie...

Natomiast jeśli chodzi o tą sytuację to wszystko jasne...
Tatuś Juleczki jest nastawiony bardzo anty do telefonów komórkowych i wszystkiego co jest z tym związane. Jednak dzisiejsze czasy zmusiły go do posiadania takiego właśnie urządzenia. Często dość głośno wyraża swoje niezadowolenie, kiedy musi odebrać telefon służbowy. Juleczka oczywiście wszystko słyszy i koduje i gdy zadzwonił telefon z niezadowoleniem zawołała:
- Ku**a znowu?!
Na szczęście jakoś zapomniała tego słówka, a tatuś dostał reprymendę.

Wpada bardzo ważny dyrektor....

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Przychodzi baba do lekarza:...

Przychodzi baba do lekarza:
- Panie doktorze, co mam zrobić, żeby tak nie tyć?
- Niech pani mniej je.
- Ale ja mało jem! Tylko resztki po dzieciach.
- A ile ma pani dzieci?
- Czternaścioro.

Sąsiedzki:...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Psychoanalityk rozmawia...

Psychoanalityk rozmawia z kolegą po fachu:
- Miałem kiedyś pacjentkę, która bała się ciemności. Zapytałem jej, co w tym strasznego. Jak zaczęła opowiadać, to teraz i ja boję się ciemności...

Opowiadał mi mój brat....

Opowiadał mi mój brat. Wybierali się ekipą pobawić się na miasto. Po drodze mieli zajść po jednego znajomego. Zaszli więc, on się zbiera, zakłada buty. Nagle ktoś pyta:
- A tak w ogóle to dokąd jedziemy???
Na to odzywa się 5cio letni braciszek owego znajomego, który właśnie wszedł do przedpokoju:
- Najpielw na kulestwo, a później po zioło...
Chłopaki stanęli jak wryci, potem gromka salwa śmiechu. W końcu ktoś brzdąca zapytał, kto go tego nauczył, na co malec, z rozbrajającą dziecięcą szczerością na buźce, rzucił:
- Ten tuman - wskazując palcem starszego brata.

PRZEWAGA KONKURENCJI...

PRZEWAGA KONKURENCJI

Salon Orange zaprosił mnie do skorzystania z oferty lojalnościowej. Nie chciałem zmieniać operatora, więc poszedłem zobaczyć, czym będą mnie kusić. Miła pani za biurkiem z ochotą zaczęła przedstawiać, jakie to fantastyczne oferty dla mnie mają, kiedy nagle jej monitor zrobił się czarny. Dopiero wtedy zauważyłem, że przy skrzynce netowej grzebie gościu w ubraniu roboczym. Miła pani zmieniła się w furię i wykrzyczała:
- Czy Pan mi cały dzień będzie przeszkadzał? Klientów przez pana tracę! Kiedy to się wreszcie skończy! Chciałabym wreszcie mieć tu internet i święty spokój!!!
Gościu w ubraniu roboczym odwrócił się, spojrzał na miłą panią z Orange i wycedził:
- Takie rzeczy to tylko w Erze.