#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Po wyjściu z kina chłopak...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Teatr Narodowy. Opera...

Teatr Narodowy. Opera 'Halka'. Koleś ogląda przedstawienie i nagle czuje wielki smród. Pochyla się do sąsiada i szepce:
- Panie kolego, czyżbyś się pan zesrał?!
- Tak. A o co chodzi?

Targi końskie w Skaryszewie...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

OPOWIEŚCI DLA MICHAŁA...

OPOWIEŚCI DLA MICHAŁA

Zasłyszane w autobusie typu PKS. Rozmawiają (C)hłopak i (D)ziewczyna.
[D] - Ej, a słyszałeś, co ten Michał ostatnio zrobił na studniówce? Podobno tańczył z Martą, i przewrócili się razem na szybę i ją stłukli...
[C] - Taak? No popatrz, nie chwalił się.
[D] - Hmm, może mu jeszcze nie opowiedzieli..

Niebo gwieździste nade mną...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Jest rzeka Nil. Pewien...

Jest rzeka Nil. Pewien kawałek tej rzeki uzdrawia. Wchodzi do niej gościu bez ręki.
Kąpie się, kąpie i wychodzi z drugą ręką. Później wchodzi gościu bez jednej nogi.
Kąpie się, kąpie i wychodzi z drugą nogą. Później wjeżdża gościu na wózku inwalidzkim.
Kąpie się, kąpie i wyjeżdża.
- No super, kurde, nowe koła!

- Mała, lubisz wichury?...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

CIEKAWY SEGMENT RYNKU...

CIEKAWY SEGMENT RYNKU

Zatargałem dzisiaj na działkę nowo zakupioną kosiarkę, bo poprzednia odmówiła współpracy. Wypakowałem te wszystkie klocki Lego z kartonu i mozolnie próbuję złożyć je do kupy. Przychodzi sąsiad z dwoma puszkami Lecha, siada obok mnie i otwierając piwo mówi:
- Szkoda, że sąsiad nic nie powiedziałeś. Mam całkiem nową kosiarkę, byśmy się dogadali...
- A po co sąsiadowi dwie kosiarki? - pytam się, wkręcając kółka do kadłubka kosiarki.
- Żona kupiła... Kiedyś pojechałem na delegację, żona chciała skosić trawnik, a nasza kosiarka ani dudu. To kupiła nową. Następnego dnia się okazało, że korek wystrzelił i prądu w domku nie było... Teraz mam dwie kosiarki...
- Taa... Kobiety już takie są... - odpowiedziałem z uśmiechem.
- Głupie jak but - chciał sąsiad powiedzieć? - uśmiechnął się, machnął ręką i poszedł.
Po jakiś piętnastu minutach, poskładałem wszystkie części kosiarki, podłączam do prądu i ni dudu. Patrzę, sprawdzam, nic. Prąd jest, bo się lampa pali, w gniazdku prąd jest, bo radio działa. W końcu odłączyłem 50 metrowy kabel i podłączyłem kosiarkę bezpośrednio do krótkiego przedłużacza. Odpaliła natychmiast.
Robię przegląd kabla - gdzieś tak w połowie przegryziony przez gryzonia jakiegoś.
Idę do sąsiada pożyczyć kabel i zawstydzony opowiadam całą historię.
- Wychodzi na to, że razem mamy cztery kosiarki. W tym dwie nieużywane. Może by jakąś firmę założyć? - zaproponował, delikatnie nie wypowiadając się na mój temat...

KIM BĘDĘ?...

KIM BĘDĘ?

Jedziemy z chłopem w całkowitym milczeniu. Fakt, mamy potwierdzenie, że kłopoty chodzą stadami. W milczeniu zrobiliśmy jakieś zakupy, w ciszy wracamy do domu. W ogóle smutno. "Kurna"- se myślę. "Żona jestem, to jakoś wesprę chłopa, bo go mula milion paskudztw. Powiem, że nam się uda, że będzie ok, że damy rade"
- Słuchaj - przerywam milczenie tuż przed goopim strasznie rondem - dla mnie najważniejsze jest, że to ty właśnie będziesz ojcem...
Nie skończyłam, bo musiałam się łapać za cokolwiek, żeby nie wyrżnąć łbem w przednią szybę. To efekt dość niezapowiedzianego hamowania. Ważniejsze od klaksonów i okrzyków posyłanych przez tabun wk**wionych kierowców dookoła był wzrok mojego.
- Jak? – spytał.
- No, że będziesz ojcem tego sukcesu, który niewątpliwie jest przed nami, a głównie przed tobą - mówię coraz ciszej i ciszej (to się chyba jakoś w muzyce nawet nazywa, takie subtelne wyciszenie).
- Aha - powiedział mój.
Pojechaliśmy znowu w milczeniu.

WESTERN PO POLSKU...

WESTERN PO POLSKU

Otóż było to gdzieś na początku lat ’80-tych. Mój osobisty, najbliższy przodek z kolegą jechali przez Polskę Kamazem. Traf chciał, że w tym samym czasie, pewnemu wiejskiemu gospodarzowi spłoszył się koń. Gospodarz, niewytrenowany w kowbojstwie, nie mógł Romka, tfu! konia, dogonić. Zawsze uczynny pasażer wysiadł i dogonił zgubę, kiedy zjawił się właściciel. Wywiązała się taka oto rozmowa... Kolega:
- Panie, za to się flaszka należy.
Gospodarz:
- Za co flaszka?
Słysząc te słowa, kolega uderzył konia w zad i krzyknął:
- To leć!