psy
fut
lek
emu
#it
syn
hit

Moja żona odkurzała wczoraj...

Moja żona odkurzała wczoraj dywan, kiedy nagle odwróciła się do mnie i powiedziała "Nie ssie jak trzeba, chyba musimy się go pozbyć i kupić nowy"
Nie kuś mnie kobieto, chyba właśnie tak zrobię.

OJ MIAŁBY......

OJ MIAŁBY...

Dwóch facetów weszło do sklepu wczoraj za mną i dialog nawiązali:
- Ty to byś ciągle chciał kaczkę. Filet z kaczki, kaczkę z rożna, pasztet z kaczki... Ty wiesz, co ja bym wtedy miał?
- Pełnię władzy w każdej postaci. - odparł "niewinnie" interlokutor.

STRAŻ NIKOGO SIĘ NIE BOI...

STRAŻ NIKOGO SIĘ NIE BOI

Wychodzi sąsiad z domu, patrzy - jego auto perfidnie blokuje z tyłu inny samochód, zderzak w zderzak. Z przodu krzaki, więc też wyjechać się nie da. No to co? Wsiadł do auta i zatrąbił kilka razy. Uruchomił alarm.
Minuty mijają, śpieszy mu się bardzo, a tu wszystkie w/w zabiegi nic nie dały i nie pojawił się właściciel, który tak inteligentnie zaparkował. Wkurzony zadzwonił do straży miejskiej. Komendę mamy blisko, więc
pojawili się w kilka minut. Sąsiad delikatnie zasugerował, że może by tak holownik wyczarować, coby zastawiacz się nauczył zasad życia w społeczeństwie. Strażnicy kręcąc głowami:
- No wie pan... Te auto ma rejestracje na WWL (dla niewarszawiaków - powiat wołomiński), więc nie wiadomo, kto to jest... Ale odchylimy panu krzaczek z przodu, może uda się wyjechać...

Po wykładzie na temat...

Po wykładzie na temat rozmnażania się, na którym wykładowca mówił, że stosunek płciowy u raków trwa 12 godzin, studenci opuścili salę, z wyjątkiem jednej słuchaczki. Wykładowca podchodzi do niej i pyta:
- Czy ma pani jeszcze jakieś pytanie? Może Pani czegoś nie zrozumiała?
- Wręcz przeciwnie, panie profesorze. Nareszcie zrozumiałam, co znaczą słowa \"uraczyć się\" - odrzekła rozmarzonym głosem studentka.

- Piotrusiu! Bądź grzeczny...

- Piotrusiu! Bądź grzeczny bo przyjdzie wielka, kudłata bestia i cię zabierze do siebie!
- Ale ja lubię jeździć do babci, tatusiu.

EH, TA DZISIEJSZA MŁODZIEŻ......

EH, TA DZISIEJSZA MŁODZIEŻ...

Moja przyszła specjalistka ds. PR (jak tylko zostanę gwiazdą rocka, albo chociaż dyrektorem czy inną gadziną, to ją zatrudnię) opowiedziała mi dzisiaj taką oto historię, której bohaterką była jej matka i pewien pijany, jak ja po wypłacie, student.
Otóż matka Olci jechała autobusem, do którego wszedł kompletnie napruty student. I puścił pawia. Nie trzeba było długo czekać na reakcję otoczenia, jakieś mohery zaczęły się burzyć mniej lub bardziej głośno:
- Tak! Tak! Tak! Ta młodzież!
Sami rozumiecie...
Na to pijany student wyjął z plecaczka gazetę, wytarł nią niedoszłą zawartość swego żołądka i odzywa się w te słowa:
- Chodź, Pawiku, nie chcą nas tutaj.
Po czym wysiadł.

Czwarta rano. Apteka...

Czwarta rano. Apteka dyżurna. Przychodzi dziewczyna i mówi:
- Proszę lekarstwo na bezsenność.
- Jakie?
- Test ciążowy.

ZGŁODNIAŁEŚ? ZJEDZ COŚ...

ZGŁODNIAŁEŚ? ZJEDZ COŚ

Jakiś czas temu dorabiałem jako sędzia piłkarski (no niestety zrezygnowałem, ale mam nadzieję jeszcze do tego wrócić) no i podczas jednego z meczów, bramkarz tak zderzył się z zawodnikiem swojej drużyny, że tamten wbił mu "jabłko Adama". Bolesna kontuzja i bramkarz przez pewien czas nie mógł oddychać. Trochę trwało, aż w końcu się pozbierał, wiec wracam na linię. Jakiś kibic krzyczy do mnie:
- Panie sędzio! Co mu się stało?
Jako, że szła kolejna akcja i nie miałem czasu odpowiedzieć pełnym zdaniem:
- Wbił mu jabłko.
No i dosłyszałem tylko komentarz:
- Co za typ. Jeść jabłko w trakcie meczu...

FATALNY PRZYPADEK...

FATALNY PRZYPADEK

Zdarzyło się w pewnym szczecińskim ZOZ przed laty.
Chirurg o nazwisku Niedźwiedź (i adekwatnej posturze) ogląda zdjęcie RTG mojej uszkodzonej na WF i obolałej raciczki:
- Cyk, cyk, cyk... Fatalnie!
Ja myślę "kuffa, no nie, piąty raz w życiu gips, ja to mam szczęście" i pytam:
- Dlaczego?
- Fatalnie! Nic się nie dzieje! Nie ma co leczyć!

Kupiłem prezerwatywę...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.