Moja narzeczona to dziwna się jakaś ostatnio zrobiła. Jedziemy samochodem przez samo centrum miasta, a ona mówi:
- Skręć tutaj.
Cóż, kocham ją. Zatrzymałem auto, wyjąłem bibułkę, zioło, skręciłem i zajaraliśmy.
Lublin.
Izba Przyjęć Szpitala Miejskiego:
- Nazwisko?
- Kowalska.
- Rok rodzenia?
- 1990.
- Miejsce rodzenia?
- Mogę pokazać?
- Proszę bardzo.
- No to niech Pan się tu przysunie, doktorze...
- Dobrze, ale ja tylko tak jednym okiem zerknę...
Tytułem wstępu: mamy koleżankę [E]welinę mocno niestabilną emocjonalnie (wieczne krzyki, fochy robienie z igły widły) z całkiem niedawną(choć zdaniem większości udawaną) próbą samobójczą co jest istotne dla historii. Siedzimy sobie w większym gremium a ona nadaje na swojego chłopaka czemu przysłuchiwali się kumple (k1 i k2):
E - Bo misiu to w ogóle nie jest już o mnie zazdrosny kiedyś to nie pozwalał mi samej wychodzić i musiałam wracać zawsze o 20 a teraz to mogłabym nawet w nocy wrócić i nic by nie powiedział...
[k1] - Tragedia normalnie, no ja bym się normalnie powiesił!
[k2] - Weź jej nie podpowiadaj...
Spotyka się dwóch przyjaciół:
- Podobno się ożeniłeś?
- Tak.
- I nie żałujesz?
- Nie, dlaczego? Żyję normalnie, kupiłem gospodarstwo, żyję na łonie natury, świeże powietrze, zdrowa żywność... Kupiłem byka, sześć krów...
- Szczęśliwy jesteś?
- W zasadzie tak, ale nie tak szczęśliwy jak byk...
Baba kończy wizytę u lekarza. Zbierając się do wyjścia zauważa:
- A w ogóle to wasz ochroniarz to jest zajebiście przystojny!
- Gotówki nie mamy, płacimy mu w naturze. Operacjami plastycznymi.